Czytając "Małe życie" miałem mieszane uczucia. Powieść chwilami wciągała jednak często nudziła.
Autorka nie umiała przykuć mojej uwagi, ciągnęła opisy swoich bohaterów w nieskończoność.
Pierwszoplanowe postacie z początku płaskie, z czasem nabierały konturów. A są nimi czterej młodzieńcy, Jude, Willem, Malcolm i JB (Jean-Baptiste). Łączy ich przyjaźń, nie koleżeństwo lecz mocna nić życzliwości, zżycia, wspólnych żartów, pomocy, czy też posiłków jedzonych razem i wspólnie opłaconych.
Można powiedzieć że Ci chłopcy są porządni, dobrzy i dojrzali.
Hanya Yanagihara, buduje powieść z długich zdań, jednocześnie sceny też są bardzo rozwlekłe.
Miejscem akcji jest Nowy Jork a czasy współczesne.
Pisarka jest przekonana o biedzie materialnej młodzieńców, szczerze nie chce mi się w coś takiego wierzyć.
W książce dużo miejsca poświęca się sztuce nowoczesnej, instalacjom, rzeźbie, malarstwu. A także aktorstwu.
Dialogi są dosyć słabe, nie uwypuklają cech postaci.
Tej opasłej powieści raczej nie polecam, ale biorąc pod uwagę średnią ocen wielu osobom się spodobała.
Poruszający obraz dojrzewania, sukcesu, traumy i przyjaźni. Najgłośniejsza amerykańska powieść 2015 roku, która wzbudziła falę zachwytu, a zarazem gorącą dyskusję wśród krytyków i czytelników.
tytuł oryginału: A Little Life
Tłumaczenie: Jolanta Kozak
Liczba stron: 817
Pochodząca z Hawajów amerykańska pisarka opisuje kilkadziesiąt lat z życia czterech przyjaciół. Bohaterów powieści poznajemy w c...