Gdy byłam dzieckiem, natknęłam się na książkę Pan Samochodzik i Templariusze. Z pozoru prosta historia, a jednak sprawiła, że zamarzyłam o odkryciu wielkich skarbów tego zakonu. Czytałam i planowałam, a jednak nigdy nie rozpoczęłam swoich poszukiwań… w odróżnieniu od bohaterów powieści Artura Pacuły. Młodzi bohaterowie nie tylko zaczęli poszukiwania skarbu, ale także ten skarb odkryli. Co więcej, okazuje się, że na koronie cara nie poprzestali…
Po zeszłorocznych, pełnych niespodzianek wakacjach Ala, Igor, Miras i Monika wraz z nauczycielem Bossem postanowili spędzić te wakacje odpoczywając. Szybko jednak okazuje się, że grupka przyjaciół nie potrafi siedzieć bezczynnie, gdy wokół dzieją się dziwne i ekscytujące rzeczy – w lesie szaleją tajemniczy motocykliści, niedaleko stanowisko mają poszukiwacze skarbów, zaś w leśniczówce pojawia się młoda Francuzka, pisząca prace o dawnym właścicielu leśniczówki – hrabim Semechowskim. Na dodatek legenda o słynnym dukacie króla Zygmunta… Młodzi poszukiwacze przygód znów wkraczają do akcji – tym razem zagadka związana jest z XVII-wiecznym władcą Polski i XX-wiecznym tajemniczym hrabią.
Nie bez powodu wspomniałam we wstępie o Panu Samochodziku, bowiem powieść Artura Pacuły wyróżniona została przez Forum Miłośników Pana Samochodzika… i pod wieloma względami na to wyróżnienie zasłużyła!
Autor serwuje młodym czytelnikom pełną niespodzianek opowieść o przygodach czwórki nastolatków i ich nauczyciela. Opowieść ta, choć prosta wciąga i daje mnóstwo frajdy. Znajdziemy w niej wszystko co powinno znaleźć się w dobrej, podkreślam, DOBREJ powieści przygodowej – wielobarwnych, sympatycznych bohaterów, nagłe zwroty akcji i ogromną ilość niewiadomych. W powieści dużo się dzieje i nie sposób się przy niej nudzić!
Muszę jednak wspomnieć o pewnej rzeczy, która mi przeszkadzała – stylu autora. Pojawiło się wiele niestosowności, niepasujących słów do sytuacji. „Spożywanie lodów” to nie jest jednak czynność, którą robią dzieci… przepraszam, już NASTOLATKOWIE, odpoczywając w ogródku. Pojawia się także wiele powagi w książce skierowanej do, de facto, młodszego czytelnika. Myślę jednak, że przy wyborze lektury warto przymknąć oko na tę małą wadę i dać szansę tej zakręconej i niezwykle pozytywnej powieści!
Duża dawka zabawy, niezwykle barwni bohaterowie i niebanalna zagadka sprzed ponad wieku – przy tej książce nie sposób się nudzić! Gdzie jest dukat króla Zygmunta?, mimo drobnych niedociągnięć, to książka która potrafi zapewnić kilka godzin zabawy w towarzystwie szalonych, młodych i pełnych energii bohaterów.
Recenzja powstała we współpracy z CzytamPierwszy.pl ♥