Do sięgnięcia po debiut Pola Roxy „Osaczona” przekonało mnie głównie to, że jest to zapis własnych przeżyć autorki. Spodziewałam się, że będzie to jazda bez trzymanki na kolejce górskiej, ale nie spodziewałam się, że tak szybko tą kolejką się znudzę i będę uważała ją za absurdalną i naciąganą.
Zacznijmy od tego, że główna bohaterka, Karolina, wiedzie z pozoru poukładane życie. Ma męża, z którym spłaca kredyt na dom, ale ma z kolei nudną pracę, która nie sprawia jej satysfakcji. W końcu pewnego dnia jej życie wywraca się do góry nogami i kobieta nie wie już gdzie góra a gdzie dół. I wtedy na horyzoncie pojawia się ON. Mężczyzna, który ponownie wywróci życie Karoliny do góry nogami, ale też i wprowadzi ją w zupełnie nowy, tajemniczy, mroczny i nielegalny świat.
Zacznę może krótko od tego, czy ta powieść jest w ogóle erotykiem. Bo czasami zdarzają się książki, gdzie jest obietnica wielkich uniesień a otrzymuje się ledwie jedno zdanie na ten temat. Otóż w „Osaczonej” są sceny seksu, jest ich kilka, czuć chemię między dwójką bohaterów i szczerą namiętność. Wydaje mi się, że jest to wszystko poprawne, bez zbędnego biadolenia ani ze zbyt wielkim przepychem.
Jednak to, co mnie od tej książki delikatnie mówiąc odpychało to sama historia. Owszem, jest ona oparta na doświadczeniach autorki i nie twierdzę, że nie spotkało jej to, co opisała. Mogła się zakochać, mógł to być mężczyzna spod ciemnej gwiazdy, znamy takie przypadki, prawda? (dla przykładu – „356 dni”). Niestety ja tej historii nie kupuję. Akcja jest szybka, jest po prostu odrealniona. I choć jestem w stanie zrozumieć, dlaczego główna bohaterka w pewnym momencie postąpiła tak a nie inaczej, bo zwyczajnie kochała, to ja nie jestem w stanie pojąć jak mogła postawić całe życie na jedną kartę. I zdaję sobie sprawę, że wiele kobiet niejako poświęca swoje życie to, co już osiągnęły w imię miłości, nie rezygnują z niej.
Ile ludzi, tyle opinii. Wiem, że „Osaczona” została bardzo dobrze przyjęta i ma wiele miłośników, więc zwyczajnie byłam tym niewielkim odsetkiem, któremu się nie spodobała. Jeśli chcecie się sami przekonać, to sięgnijcie po „Osaczoną”. A jeśli tego nie zrobicie to także nic nie tracicie.
Książkę odebrałam za punkty w portalu CzytamPierwszy.