Kiedy ktoś z naszego najbliższego otoczenia umiera, trudno jest uwierzyć w to, co się stało. A już gorzej, kiedy musimy żyć ze świadomością, że do tej śmierci ktoś się przyczynił. Wydaje się to niepojęte, że można z zimną krwią kogoś zabić. Dlatego właśnie powstają różne insynuacje, teorie i rzeczone motywy, jakimi kierował się zabójca. I co, jeśli w kręgu podejrzanych znajdą się najbliżsi zmarłego? Czy chcieli coś zyskać czy może… pozbyć się niewygodnej osoby?
Sylwester Płonin, znany profesor, ginie w wybuchu swojego auta. Wszystko wskazuje na to, że przyczyną był zamach na jego życie, ktoś chciał się go pozbyć. Rodzinę i przyjaciół wstrząsa owa wiadomość, próbują dowiedzieć się, kto i dlaczego chciał to zrobić. W międzyczasie córka profesora otrzymuje wiadomości z pogróżkami, a pozostałych członków rodziny Sylwestra Płonina dotykają dziwne zdarzenia. Całe zamieszanie wydaje się mieć związek z książką, którą profesor zamierzał napisać i opublikować.
Janek Reising, znany rzeźbiarz jak i nowy znajomy profesora, próbuje rozwikłać zagadkę jego śmierci. Ze swoim talentem do tropienia, szukając motywów i poznając osoby z najbliższego otoczenia Sylwestra Płonina, udaje mu się wskazać winowajcę. Z pomocą nieoczekiwanie przychodzi mu Luiza, dawna znajoma profesora i nowy obiekt westchnień Janka, a także… puste opakowanie po wiśniowym jogurcie. Kim okaże się zabójca?
Coraz częściej i chętniej czytam polskie kryminały. Dlaczego? Ponieważ mamy w naszym kraju bardzo dużo utalentowanych pisarzy. Do tego grona śmiało mogę zaliczyć Dominikę Bel i jej książkę „Wiśniowy jogurt”. Jest to dość kobiecy kryminał, gdzie pomiędzy zbrodnią i jej motywami rodzą się nowe i silne uczucia wśród bohaterów. Ale z przyjemnością może przeczytać ją każdy. Książka bowiem obfituje w intrygi, zagadki i tajemnice. Autorka przedstawia potencjalnych winowajców, ukazując ich rzekome motywy po to tylko, aby na końcu zmienić całkowicie obrót wydarzeń i zaskoczyć czytelnika prawdziwymi faktami.
Z początku trudno jest się wdrożyć w fabułę. Spowodowane jest to sporą ilością bohaterów, przez których można się nieco pogubić. Z czasem jednak, kiedy już rozeznamy się w charakterach postaci, można śmiało i spokojnie śledzić całą akcję, która z każdą kartką nabiera tempa. Mile zaskakuje, czasem zawodzi, ale głównie niesamowicie wciąga.
Przyznam szczerze, że bardziej w książce podobał mi się wątek zbrodni i śledztwo. Wątki miłosne między bohaterami owszem były, jednak pewne wynikające z czasu związki wydały mi się banalne i jakby w prawdziwym świecie mało realne. W niektórych przypadkach autorka zbytnio wyidealizowała związki, za szybko trochę bohaterowie się ze sobą zeszli. Zabrakło mi opisów tego, jak rodziło się to uczucie, za mało było informacji na ten temat. Ale to taka mała uwaga, ponieważ skupiłam się bardziej na tym wątku kryminalnym.
Pani Dominika świetnie poradziła sobie z budowaniem napięcia w fabule. Dobrze sterowała podejrzeniami, podsuwając fałszywe tropy dała możliwość czytelnikowi samemu pobawić się w detektywa. Napisany łatwym i prostym językiem fabuła szybko się czyta, wszystko jest jasno i dobitnie przedstawione. Ani razu nie zgubiłam wątku, czytając treść, co pozwoliło mi na szybkie, dalsze czytanie i poznawanie kolejnych zdarzeń. Samo rozwiązanie wprawia w osłupienie i zawód, że (przynajmniej moje) tropy okazały się fałszywe. Naprawdę duży plus.
Z wielką chęcią polecam wszystkim „Wiśniowy jogurt”. Myślę, że fanki literatury kobiecej jak i kryminałów śmiało odnajdą się w tej książce. Pełna intryg, kłamstw i uczuć fabuła naprawdę miło zaskakuje. Mnie nieoczekiwanie zauroczyła i wiem, że w przyszłości chętnie do niej wrócę.
Źródło:
http://recenzje-jadzka.blogspot.com/