Jak większość osób zdążyła się zorientować, na swoim koncie mam przeczytanych sporo książek Agnieszki Lingas - Łoniewskiej. Chociaż moje ostatnie spotkanie z cyklem „Bezlitosna siła” nie uważam za specjalnie udane (w porównaniu z innymi powieściami autorki, które przeczytałam), chętnie sięgnęłam po kontynuację ukochanego przeze mnie „Bez przebaczenia”. Czy ta część zachwyciła mnie podobnie, jak poprzednia?
Jacek Krall po powrocie z misji jest dręczony przez koszmary o wojnie. Przypomina sobie wówczas o tragicznej sytuacji, która miała miejsce w Afganistanie. By stłumić wspomnienia i nocne lęki udaje się do klubów, gdzie nie stroni od narkotyków i chętnych dziewczyn. Kiedy silny zespół stresu pourazowego osiąga punkt krytyczny, mężczyzna udaje się po pomoc do terapeutki - Weroniki Szuwarskiej. Kobieta również przeszła w swoim życiu traumatyczne chwile, z którymi trudno jej się mierzyć. Zdaje się, że tych dwoje będzie w stanie sobie wzajemnie pomóc. Tymczasem Paulina i Piotr, znani z „Bez przebaczenia”, ponownie muszą stawić czoła przeszłości. Dawny wróg znów zagraża rodzinie Sadowskich...
Przede wszystkim muszę wspomnieć, że „Bez przebaczenia” jest moją ulubioną książką, jeżeli chodzi o twórczość pani Agnieszki. Trochę obawiałam się, że kontynuacja nie spełni moich oczekiwań, przez co moja sympatia do poznanych bohaterów i do całej historii pęknie jak bańka mydlana. Na szczęście okazało się, że autorka ponownie dała mi się poznać jako dilerka emocji, a powieść bardzo przypadła mi do gustu. Może nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, jak pierwszy tom, ale absolutnie nie jestem nią zawiedziona.
Ta powieść porusza problem stresu pourazowego. Łączy się on z lękami, koszmarami, a także z bezsennością. To przerażające, gdy żołnierze walczący na froncie muszą mierzyć się z tak tragicznymi wydarzeniami, które na zawsze odciskają piętno w ich psychice. W tej powieści przeraziło mnie najbardziej to, że do tego całego okrucieństwa są wykorzystywane dzieci. Dzieci, które są niewinne. Dzieci, które w tym czasie powinny się bawić na podwórkach. Dzieci, które powinny być otoczone miłością, a nie bronią, bombami i śmiercią. Z drugiej strony jest tutaj również poruszony problem osoby chorej na schizofrenię. Nie mogę zdradzić fragmentu fabuły, ale jest tu pokazane, co może stać się z człowiekiem, który nie podejmuje leczenia i jakim zagrożeniem staje się zarówno dla siebie, jak i dla swojego otoczenia. Oba te przypadki składają się na ciekawy rys psychologiczny człowieka.
„Bez pożegnania” jest bardzo dobrą książką, którą polecam fanom autorki, jak również poszukującym dość ciekawej lektury z wątkiem miłosnym. Powieść czyta się ekspresowo, także idealnie sprawdzi się na jedno popołudnie lub wieczór. Przyjemna w odbiorze, fragmentami zaskakująca. Polecam.