Dorą podejrzanie mocno zaczynają się interesować wampiry, dochodzi nawet do zaproszenia jej do Trumny, a Roman ostrzega wiedźmę przed Konklawe. Do tego zaczyna za nią chodzić podejrzana piękność, nawiedzają przerażające sny, a Joshua znajduje się w niebezpieczeństwie.
W powieści znów mamy mnóstwo wątków, ale dla odmiany jakoś oscylują w okolicach głównej osi fabuły i nie ma się wrażenia, że coś pojawia się niepotrzebnie. Nie ma też wrażenia rozmycia – powieść ma jasno określoną linię fabularną, większość wydarzeń jest jej podporządkowana i wypada ciekawie. Wątki poboczne stają się wyłącznie urozmaiceniem lub dopełnieniem całości. Można je wprawdzie podzielić na dwie grupy – kwestie okołowojenne i życie prywatne bohaterów – jednak występuje między nimi bardzo dużo powiązań.
Jeśli chodzi o bohaterów, to w relacje miedzy nimi dużo częściej wkracza polityka, to już nie jest powieść głównie o przyjaźni i miłości. Niemniej, nadal jest to bardzo ważny element historii i stanowi najważniejszy czynnik powodujący przemiany w bohaterach. A przemian jet całkiem sporo, zwłaszcza w Dorze. Nie są to zmiany charakterologiczne, bo choć wiedźma odkrywa w sobie nieoczekiwany głos rozsądku, to jednak tylko drobny szczegół. Najbardziej zmienia się ona w sposób magiczny i aż nie mogę się oprzeć skojarzeniom z książkowymi Pamiętnikami wampirów – status Eleny był w nich równie denerwująco niestabilny. To, że Dora ma zwariowane drzewo genealogiczne wskutek czego włada dość sprzeczną magią, wiemy już z poprzednich tomów. Tylko że tu na jaw zaczynają wychodzić kolejne powiązania i Dora jest już chyba wszystkim, czym może być w tym świecie.
Tutaj już muszę zwrócić uwagę na erotyzm. Tak jak w Złodzieju dusz pojawiał się głównie w rozmyślaniach Dory, tak tutaj mamy go znacznie więcej, już nie tylko w marzeniach, ale i między bohaterami. Nie zawsze jest pozytywnym doświadczeniem, Jadowska ukazuje też jego ciemniejsze strony, ale nie da się zaprzeczyć, że jest stale wyczuwalny między Dorą i Mironem. Nie potrzeba ku niemu wielu sugestywnych scen, autorka sprawnie wszystko podtrzymuje okazjonalnymi dialogami, częstszymi opisami emocji, a bardzo rzadko dosłownymi scenami.
W tej części lepiej poznajemy powieściowy świat, a przynajmniej jego część dotyczącą wampirów. Wiemy jaka hierarchia w nim panuje, jakie relacje, poznajemy trochę wampirzej polityki. Nie wszystko ma sens – jakoś dziwnie czyta mi się o tradycjonalizmie i skrajnym patriarchacie wśród wampirów, kiedy jednocześnie głos w imieniu Konklawe zabiera kobieta i nikt nie chce z nią dyskutować, seneszalem Gajusza jest inna kobieta i w ogóle jakoś kobiety stają się tam ważne, a Roman wydaje się być naprawdę bardzo postępowy. Niemniej, jest to całkiem ciekawy fragment świata i pomijając ten, dość drobny w gruncie rzeczy szczegół, sprawnie skonstruowany i opisany.
Bogowie muszą być szaleni są znacznie ciekawsi od tomu pierwszego. Lepiej napisani, bardziej określeni i po prostu mają lepszą fabułę. Mam nadzieję, że tendencja zwyżkowa będzie stała.
---
Także na szarakawiarenka. pl
Książkę można otrzymać za punkty na portalu CzytamPierwszy.pl