Jak zostaje się bohaterem? Możemy zapytać o to lekarzy, pielęgniarki, ratowników medycznych, którzy z narażeniem życia ratują nas w dobie pandemii. Co odpowiedzą? Że robią jedynie to, co do nich należy.
Również Irena Sendlerowa powtarzała zawsze: "Ja nie robiłam nic nadzwyczajnego. To było normalne". Bo prawdziwi bohaterowie nie chełpią się swoimi czynami, nie szukają rozgłosu i poklasku. Robią to, co według nich jest słuszne i konieczne.
"Dzieci Sendlerowej" to biografia dziewczyny, która już z domu wyniosła przekonanie, że "dobry Polak mógł wywodzić się z każdego miejsca na świecie". Nie dzieliła ludzi na lepszych i gorszych, tylko przez wzgląd na ich żydowskie pochodzenie. Nie godziła się też gdy robili to inni. Odważnie stawała w ich obronie, protestując przeciw dyskryminacji. Obracając się wśród przyjaciół żydowskiego pochodzenia, już we wczesnej młodości, a później na studiach "wykuła w sobie gen oporu."
Nie dla niej, energicznej aktywistki o radykalnych poglądach było życie rodzinne i rola żony u boku swojego męża.
Gdy wybuchła wojna pracowała w opiece społecznej i dzięki przepustce mogła przechodzić do getta szmuglując jedzenie, pieniądze i szczepionki. Mimo, że za każdym razem ryzykowała życiem, to wszystko wydawało jej się za mało. Gdy stało się jasne jaki los czeka zamkniętych w getcie Żydów, zaczęła w drugą stronę przemycać różnymi sposobami żydowskie dzieci. Jej energia, niezłomność, ale i olbrzymie umiejętności organizatorskie pozwoliły na stworzenie sprawnie działającej organizacji, która uratowała ponad dwa i pół tysiąca żydowskich dzieci.
Irena Sendlerowa zawsze podkreślała, że nie działała sama, że bez wszystkich zaangażowanych w sprawę osób wiele by nie zdziałała, jednak swoją determinacją i nadzieją pociągała za sobą innych. Ta książka jest świadectwem człowieczeństwa i walki o ludzką godność. Lekturą przywracającą wiarę w ludzi, którą naprawdę warto przeczytać.