Książkę "Dziedziczka jeziora" Marii Dahvany Headley pobrałam z czytampierwszy. Staram się nie czytać opisów książek, więc gdy spojrzałam na gatunek i okazała się ona fantastyką wzięłam ją praktycznie w ciemno. Dopiero teraz wiem, że powieść jest współczesną wersją "Beowulfa" o którym słyszałam, ale nie znam.
Dana, weteranka wojenna, która uciekła z niewoli, będąc w ciąży i nie pamiętając tego faktu jak to się stało ukrywa się w jaskini pod górą, która jest związana z historią jej przodków i rodzi w niej syna, Grena. Tymczasem u stóp góry powstaje osiedle, gdzie Willa wychowuje swojego syna Dylana. Chłopcy z czasem zaprzyjaźniają się, ale niestety wynikają z tego same kłopoty.
Niestety to dla mnie jedna najgorszych książek dotychczas przeczytanych w tym roku. Jest napisana tak chaotycznie, że dotąd się zastanawiam co w niej było prawdą. Każdy rozdział był pokazany z punktu widzenia kogoś innego. Nawet z perspektywy psów tropiących lub przyrody w jaskini. Zwidy głównych bohaterów przeplatały się z rzeczywistością. Lubię sięgnąć po literaturę współczesną lub klasyczną, ale chce wiedzieć o czym czytam i rozumieć przesłanie książki. Pozycja ta ma bardzo dobre oceny jednak zdecydowanie nie była dla mnie. Jeśli tak ma wyglądać ambitna literatura to ja podziękuję.