Pełna humoru i akcji książka urban fantasy - tak można by w skrócie podsumować. Na pewno może się podobać, na pewno może umilić wolny czas, na pewno jest też tylko przeciętna/niezła. Złodzieja dusz czyta się bardzo przyjemnie z powodu nieskomplikowanej fabuły, ale to przecież za mało, by uznać lekturę za fantastyczną. Fajnie wykreowany jest świat magiczny, tylko fajnie, no bo nie dobrze, bo nie ma w nim nic oryginalnego, ale nie umniejsza to przyjemności z czytania. Co mi najbardziej nie zagrało, to to, że połowa książki, to słowne przepychanki głównej bohaterki Dory z Mironem na temat seksu i tego że nie mogą iść ze sobą do łóżka, choć bardzo chcą, no ale wiecie, oni mają swoje powody (czytając, dowiecie się jakie). Temat przewija się właściwie przez całą książkę, spychając na dalszy plan całkiem fajną akcję, w końcu bohaterka jest policjantką i wiedźmą, prowadzi życie w dwóch światach, więc ma co robić i naprawdę żałuję, że tak fajna fabuła nie gra głównych skrzypiec. Finalnie Złodzieja Dusz oczywiście mogę polecić, fanom lekkiej fantastyki z humorem z dużą dawką romansu. Ja przeczytałam z uśmiechem na ustach, ale miłości z tego nie będzie.