Do Jaaru po raz drugi

Recenzja książki Kroniki Jaaru. Czarny amulet
Po miesiącu to moje drugie spotkanie w twórczością Adama Fabera, a może raczej powinnam napisać moje drugie spotkanie z Jaarem. Dzięki portalowi Czytampierwszy.pl mam przyjemność poznawać kolejne tomy Kronik Jaaru. Choć nie jestem dzieckiem, nastolatką, a nawet młodą osobą, to bawię się wyśmienicie. Przyznam się wam w sekrecie, że wciągnęła mnie ta fantastyczna przygoda i choć uważam, że porównywanie jej do serii o Harrym Potterze jest sporym nadużyciem, to miło spędzam czas i relaksuję się czytając historię, która powstała w głowie Adama Fabera.

Jak bardzo może zmienić się życie, gdy dowiadujesz się nagle, że jesteś czarownicą? O tym wciąż dowiaduje się bohaterka opowieści Fabera, Kate Hallander. Teraz przed nią mnóstwo nauki. Musi w dość krótkim czasie przyswoić sobie zaklęcia, rozumienie snów oraz inną potrzebną wiedźmom wiedzę, nie zapominając o zwyczajach, które krótko mówiąc są odmienne od tego do czego dziewczyna przywykła. A do tego komuś bardzo zależy żeby unieszkodliwić młodą czarownicę. W związku z czekającą ją nauką odwiedza wraz z ciotką i jeszcze kilkoma osobami miasteczko czarownic Hagsborough, w którym jest najprawdziwsza magiczna biblioteka (jak ja bym chciała się tam choć na chwilkę przenieść).



Adamowi Faberowi udało się to, co nie zawsze wychodzi innym pisarzom. Chodzi mi oczywiście o przekleństwo drugiego tomu. W tym przypadku jest inaczej, bo Czarny amulet jest dużo lepszy od Księgi Luster. Może dlatego, że nie ma tutaj nużących wprowadzeń, tylko od razu wiele się dzieje, tak że czytelnik musi się wysilić żeby nadążyć za bohaterami. A propos bohaterów. W tej kwestii autor również poradził sobie lepiej. Bardzo dobrze zbudowane postaci, które (jak ja lubię to przyznać) lubi się od pierwszych zdań w książce. I choć wydawało mi się to niemożliwe, to coraz bardziej podoba mi się, pełna sprzeczności Kate. Bywa, że chciałabym ją rozerwać na kawałki, ale cieszę się, że udaje jej się wychodzić cało z różnych opresji.
I oczywiście jest Jonathan, którego poznaliśmy trochę w pierwszej odsłonie Kronik Jaaru. Ale dopiero teraz Faber tak naprawdę pozwolił nam poznać tę postać. Co jest takiego wyjątkowego w Jonathanie, oprócz tego, że ewidentnie podoba się Kate? Tego wam nie zdradzę, bo zepsułabym wam całą zabawę. Powiem tylko, że autor przedstawia nam naprzemiennie losy Kate i Jonathana. Dzięki temu możemy się dowiedzieć więcej o jego przeszłości, która do te pory była osnuta mgłą tajemnicy. A jakie wnioski z odkrycia prawdy o sobie wyciągnie Jonathan i czy coś więcej połączy go z Kate, niech zostanie na razie moją słodką tajemnicą.

Moje drugie odwiedziny w Jaarze (i nie tylko) uważam za bardzo udane. Otrzymałam kilka odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, ale mam wrażenie, że zagadek i sekretów Adam Faber naszykował dla nas znacznie więcej. I co z tego, że dowiadujemy się trochę więcej o kamieniu, którego powierniczką jest Kate? Nadal to wszystko jest bardzo mętne i już nie mogę się doczekać, żeby zatonąć w trzecim tomie Kronik Jaaru.



Z pełną odpowiedzialnością za swoje słowa gorąco polecam wam lekturę Czarnego amuletu, jednakże uważam, że i tak w pierwszej kolejności należy się zapoznać z Księgą Luster. Ja już nie mogę się doczekać trzeciej części. Mam nadzieję że choć trochę zachęciłam was do sięgnięcia po te książki. Tym z was, którzy dadzą im szansę życzę przyjemnej lektury.
Dodał:
Dodano: 25 III 2020 (ponad 5 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 142
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Monika
Wiek: 58 lat
Z nami od: 24 VII 2019

Recenzowana książka

Kroniki Jaaru. Czarny amulet



Poznaj kolejne przygody bohaterki, którą pokochali fani Harry’ego Pottera, Percy’ego Jacksona i Magisterium. Pottera, Percy’ego Jacksona i Magisterium. Odkąd Kate poznała tajemniczy Jaar, jej życie uległo całkowitej zmianie. Nie jest już zwykłą nastolatką, a początkującą czarownicą. Po raz pierwszy wybiera się na magiczne wakacje, gdzie poznaje inne młode wiedźmy. Szybko okazuje się jednak, że o...

Ocena czytelników: 5 (głosów: 1)