Klara, dzięki pomocy swojej współlokatorki, dostaje się na rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko asystentki Jana Korna, prezesa dużej firmy. Dziewczyna potrzebuje tej pracy, nie zdała egzaminu i została skreślona z listy studentów, a nie chce wracać do rodzinnej miejscowości i przyznać się do porażki. Dzięki znajomości sztuki przyciąga uwagę Jana i zostaje zatrudniona. Podczas drugiej, uzupełniającej rozmowy kwalifikacyjnej, zostaje poinformowana o specyficznych, seksualnych wymaganiach swojego nowego szefa.
Niestety „Pani Władza” okazała się jedną z gorszych książek, jakie w ostatnim czasie czytałam. Kompletnie nie trafiła w mój gust. Główna bohaterka była niesamowicie irytująca. Wystarczyła jedna krótka wizyta w luksusowym apartamencie, żeby Klara poczuła się lepsza od innych. Szybko zapomniała, że jeszcze niedawno sama prowadziła życie, które nagle stało się dla niej nudne, kiczowate i tandetne. Według mnie prawie wszyscy bohaterowie byli kiepsko wykreowani. Nawet Korn nie miał w sobie nic specjalnego, brakowało mu autorytetu, charyzmy. Zupełnie nie czułam klimatu tego erotyku, miałam wrażenie, że wszystko było monotonne i mechaniczne, a niektóre wydarzenia wydawały mi się całkowicie nierealne.
Sam styl pisania autorki jest bardzo przyjemny, książkę czyta się szybko, co w tym przypadku jest dużym plusem. Pomysł na tę historię bardzo mi się spodobał, niestety z każdą kolejną stroną coraz bardziej przekonywałam się o tym, że nie jest to książka dla mnie. Zakończenie sugeruje, że będzie kontynuacja tej historii, jednak ja po nią na pewno nie sięgnę.