"Sposób na Alcybiadesa" jest książką pełną humoru, lekką, raczej zwięzłą i ciekawą.
Bohaterami są chłopcy z klasy 8A ich nauczyciele i koledzy z tej szkoły dla młodzieńców.
Czterech urwisów i leniuchów, szczególnie zwróciło uwagę dyrekcji. Ogrom ich niewiedzy jest tak zadziwiający że dostają ultimatum. Mają miesiąc na poprawę wyników w nauce. Jednak nie chce im się wcale uczyć. Szukają sposobu na przejście przez szkoły, bez skalania swych głów miazmatami wiedzy.
Tą krótką powieść czyta się bardzo przyjemnie. Jest wciągająca, ale nie pochłania bez reszty.
Sceny są długie, opisane raczej zwięźle. Choć niektóre zdania dałoby się wyciąć lub skrócić.
Autor okrasza swoje dzieło szczyptami wiedzy, głównie historii Polski.
Ciekawy był zabieg opisania snu, w taki sposób, że zdawało się że byliśmy na jawie, dopiero czym dłużej trwał sen tym osobliwsze rzeczy się działy.
Polecam, dobrze się bawiłem i czasu nie straciłem.
Pełna humoru opowieść o paczce przyjaciół, którzy cenią sobie dobre stopnie, ale nie na tyle, by się uczyć. Szukają więc sposobu, który pozwoliłby im przeżyć rok szkolny bez przemęczania się, i święcie wierzą, że taki sposób na nauczycieli, a szczególnie nauczyciela zwanego ?Alcybiadesem?, można znaleźć. Efekty tych poszukiwań są absolutnie zaskakujące!