Książka przeurocza. Niesamowity zbiór faktów, drobiazgów, pięknych czarno-białych fotografii, na których każda z osób przecież miała swoją historię i swój czas, szczegółów i szczególików dotyczących powstania dwóch dzielnic Katowic: Giszowca i Nikiszowca. Począwszy od 19 wieku aż do czasów aktualnych widzimy powstawanie imperium węglowego, obserwujemy losy rodzin, pokoleń, dowiadujemy się wspaniałych rzeczy. Czyta się to jednym tchem. Losy Sląska i Ślązaków, powstania śląskie, kwestie przynależności do Polski czy do Niemiec? pogmatwane sytuacje podczas wojen, ciężka praca w szybach węglowych, strajki, bezrobocie, zwykłe zycie, ludzkie pasje i zmartwienia, sławny “Kocynder”, postaci jak ksiądz Dudek, Stanisław Ligoń, pływaczka Rozalka Kajzerówna, fotograf Augustyn Niesporek, górnicy i ich żony, dzieci, Ewald i jego malarstwo .. kawał historii. Giszowiec – miasto zieleni, miasto – ogród i Nikiszowiec – kamienice z czerwonej cegły, robotnicza dzielnica na planie “czerwonego latawca”.
“Nagromadzenie wiedzy, obfitość faktów i całego gąszczu pogranicznych losów ludzi – a zwłaszcza talent autorki – zapierają dech. Książka pani Szejnert da się przyrównać do olbrzymiego meteorytu, który spadł na naszą ziemię. To z całą pewnością “dzieło życia” autorki. Dla mnie to arcydzieło w zbiorze śląskiej tematyki, które ukazuje autentyczną magię Górnego Śląska i mądrą filozofię długiego trwania jego mieszkańców (którą pani Szejnert wyłuskała w rozmowach z ludźmi) – “A my to smolymy!”. pisze Kazimierz Kutz.
I na koniec cytat:
“Jo nie jest pesymista ani optymista, jo jest człowiek, który wie, na czym to wszystko polega, i za takiego się uważam. Przewrócisz się na rowerze, samochody się zderzają, okręty się topią, samoloty spadają, taki to jest los człowieka. Na czym to życie polega? Że pani tu przyszła i pani stąd wyjdzie. Człowiek przychodzi i odchodzi, trzeba się ubrać i trzeba się rozebrać, kładziesz się spać, wstajesz… Jak jest dziura w garnku, to się wylewa, jak jest dziura w bucie, to się wlewa. I tak to jest.”