"A gdybyście zakochali się w tej jednej osobie, którą poprzysięgliście zniszczyć?"
Będąc w księgarni stacjonarnej czy też przeglądając na bieżąco nowości i zapowiedzi w tych internetowych, często wygląda to tak, że mój wzrok przykuwa okładka, wtedy też biorę książkę do ręki / otwieram w nowym oknie przeglądarki i czytam opis. Jeśli mnie zaintryguje, spodoba mi się, zaznaczam go sobie jakoś albo też wrzucam do koszyka
Okładka Królestwa mostu... Bo ja wiem? Nie podoba mi się jakoś szczególnie. Początkowo nie wiedziałam też co to jest za książka. Nie czytałam opisu. Tylko to jedno zdanie na początku.
Nie byłam przekonana czy po nią sięgnąć, ale jednocześnie coś mnie do niej przyciągało.
Nie znam pióra autorki, aczkolwiek, ostatnio coraz częściej, gdzieś na bookstagramie, rzucała mi się w oczy Trylogia Klątwy i widziałam, że jest bardzo dobrze oceniana. Kiedy dowiedziałam się, że to właśnie Danielle L. Jensen i kiedy zobaczyłam, że jest szansa otrzymać "Królestwo Mostu" w Klubie Recenzenta Na Kanapie, postanowiłam przekonać się czy warto.
Książka nie zaczyna się zbyt przyjemnie. Wprost przeciwnie, szybko spotykamy się z okrucieństwem. Co więcej, okrucieństwem względem rodziny.
12 sióstr. Hmm, przyrodnich sióstr. Wszystkie miały tego samego ojca, natomiast każda inną matkę. Jednak w wieku 5 lat, zostały zabrane z rodzinnego domu i umieszczone w specjalnym ośrodku, na pustyni, gdzie miały przejść wyjątkowe szkolenie. Przeżyły w ten sposób 15 lat! I tylko jedna z nich, uznana za najodpowiedniejszą, miała zostać królową. Lecz nie królową własnego kraju, a kraju wroga. Król Maridriny według podpisanego lata temu traktatu, miał oddać najlepszą, najpiękniejszą swą córkę na żonę króla Ithicany.
Lecz krol miał własny plan. A wybrana córka miała wedrzeć się w łaski młodego króla Ithicany- Arena, zdobyć jego zaufanie i...zniszczyć.
Kiedy poznajemy Larę, wydaje nam się, że dziewczyna jest okrutna, mroczna, przebiegła, bezwzględna.. A może to konieczność? Może to tylko pozory?
Gdy dziewczyna zamieszkuje z mężem, poznaje swój nowy kraj, dom, mieszkańców, powoli poznaje też Arena, a na jaw wychodzą różne tajemnice, bardzo szybko wnikamy w ten świat! Odkrywamy tajemnice i znaczenie mostu. Przejmujemy się losami bohaterów, bardzo łatwo, niepostrzeżenie wręcz, można się z nimi zżyć. Śledzimy ich losy z zapartym tchem, kibicujemy rodzącym się uczuciom. Wkurzamy się na nich, złościmy. Były takie momenty, kiedy miałam ochotę puknąć Larę w głowę i krzyknąć jej "Ty głupia, głupia dziewczyno, nie rób tego!"
Zakończenie książki sprawia, że chcielibyśmy kolejną część już, teraz, natychmiast! Chcemy śledzić dalsze losy bohaterów, dowiedzieć się co się wydarzy i jak do tego dojdzie. Pragniemy zemsty! Na kim?
Uważam, że jest to naprawdę kawał dobrej książki fantastycznej, pomimo, że brak tu magii i przedziwnych stworów. Królestwo Mostu sprawiło, że poza tym, że wyczekuję kolejnej jego części, mam zamiar przeczytać wszystkie poprzednie książki autorki!