W Thornie i Trójprzymierzu dochodzi do tajemniczych zaginięć. Dora, jako jedyna doświadczona w pracy detektywistycznej, do tego z całkiem niezłą intuicją i ciekawą mocą zostaje poproszona o pomoc w wyjaśnieniu sprawy. Angażuje się w nią osobiści, ponieważ wśród porwanych znajduje się jej najlepsza przyjaciółka.
Jadowska wychodzi od dość konwencjonalnego motywu bohaterki policjantki/detektywki, ale bardzo szybko od niego odchodzi. Dora wprawdzie cały czas zajmuje się sprawami kryminalnymi, jednak jeśli ktoś spodziewa się klasycznego łączenia zdolności nadnaturalnych ze zwykłymi śledztwami, to się ich nie doczeka. Głowna bohaterka jest wiedźmą i wkracza do świata magicznego całą sobą, to co poza nim jest zmuszona odrzucić. I to się czuje właściwie od początku – od jej problemów zawodowych i w kontaktach ze współpracownikami, więc zakończenie powieści właściwie nie dziwi, można się go było domyślić już na początku. Niemniej jest to całkiem zgrabne zagranie, wyjście od czegoś, co zapowiada się strasznie sztampowo i przejście w zupełnie inną stronę.
Autorka absolutnie nie wprowadza nas do świata powieści. Wszystko, co spotyka Dorę wydaje się być dla niej oczywiste, dobrze zna hierarchię, zdolności poszczególnych grup magicznych, relacje między nimi. Dla zaczynającego swoją przygodę z Thornversum może być to nieco problematyczne – oczywistości wcale nie są oczywistościami, a wrzucenie w jedną powieść wszystkiego nadprzyrodzonego, co ludzkość wymyśliła, sprawia wrażenie, że tym światem nie rządzą żadne reguły. Poza tym w gruncie rzeczy niewiele dowiadujemy się na temat samego świata. Sprawia wrażenie dość skomplikowanego i dużego, ale jednocześnie rozmytego, niedookreślonego.
Właściwie rozmycie pasuje jako określenie całej powieści. Sama sprawa kryminalna, przynajmniej ta podstawowa, związana ze zniknięciami bytów nadprzyrodzonych, jest umiarkowanie interesująca. Nie trzyma w napięciu, autorka niewiele robi, by podtrzymać nią zainteresowanie. Oczywiście od czasu do czasu pojawiają się dramatyczne wydarzenia i kilka bardzo nieprzyjemnych fragmentów z wizji Dory. Poza tym w powieści jest mnóstwo wątków pobocznych, które niby coś tam wnoszą, ale czasem w ogóle mogłoby ich nie być. Efekt jest taki, że główna oś fabularna zaczyna zanikać w morzu problemów, wskazanie najważniejszych wydarzeń staje się utrudnione lub wręcz niemożliwe.
Bardzo dobrze natomiast wypada co innego – relacje między postaciami i sama ich kreacja. Nikomu nie da się odmówić wyrazistości – większość postaci, nawet jeśli pojawi się wyłącznie na chwilę, zapamiętamy, damy radę scharakteryzować. Poza tym relacje między bohaterami to nie tylko polityka. Właściwe staje się ona sprawą marginalną, ważniejsze są relacje prywatne. Dora bardzo łatwo zawiera znajomości i szybko zjednuje sobie innych. W efekcie czytamy książkę o przyjaźni, miłości, lojalności i oddaniu. Często zabarwioną erotyzmem, ale tu jeszcze nie jest on najważniejszy.
Złodziej dusz jest książką przyzwoitą. Ma swoje minusy, ma trochę plusów, ale w gruncie rzeczy czyta się go całkiem przyjemnie. Wprawdzie nie zostaje na długo w pamięci, ale jako rozrywka na wieczór się sprawdzi.
---
Także na szarakawiarenka.pl
Ksiązka dostępna na portalu CzytamPierwszy.pl