W Republice Gilead są Komendanci, którzy mają Żony, a te nadzorują Podręczne. Te ostatnie nie mogą czytać i tylko raz dziennie mogą opuścić dom, by pójść na targ, na którym wszelakie napisy zostały zastąpione przez obrazki. Co miesiąc oddaje się Komendantowi, aby mieć z nim dziecko, ponieważ w czasach malejącego przyrostu naturalnego tylko jako ciężarne mają jakąś wartość. Intrygująco, prawda?
Po pierwsze – postaci. Nie są przerysowane, mają naturalne potrzeby, które (jak wiadomo) nie zanikają nawet w tak szalonych okolicznościach, jakie opisała autorka. Głównie opisywane są kobiety, które Freda napotyka na swojej drodze. Poznajemy wiele Podręcznych, kilka Mart oraz Żon. Opisywani są również mężczyźni, czyli Komendanci czy Oczy. Czyny głównej bohaterki były czasem dla mnie niezrozumiałe. Na początku nie potrafiłam wgryźć się w jej historię, ale im brnęłam w to dalej, tym było prościej.
Po drugie – historia. Jest naprawdę intrygująca i zapadająca w pamięć. Już zapomniałam, jak bardzo cenię antyutopię (czas przypomnieć sobie „Rok 1984”!). „Opowieść Podręcznej” to niewyobrażalna wizja świata, w którym występują zaostrzone ograniczenia i podporządkowanie kobiet. Opisy naprawdę sprawiają, że włos staje na głowie. Przytaczane historie można traktować jako pamiętnik Fredy. Momentami panuje w nim nieład spowodowany licznymi retrospekcjami. Kobieta pamięta, że w „poprzednim życiu” była kimś innym, co sprawia jeszcze upiorniejsze wrażenie o jej obecnym życiu. Mnie jeszcze bardziej przeraziło to, jak mało trzeba, by życie ludzi aż tak się zmieniło.
Książkę czyta się naprawdę szybko. Czasem owszem, może nudzić, ale wynikało to chyba z moich zbyt wygórowanych oczekiwań. Nie wszystko wywołało u mnie zaskoczenie czy szok, co mogłam zaobserwować u innych czytelników.
Mimo wszystko mam problem z tą książką. Liczyłam na coś więcej, ale nie mogę też powiedzieć, że jestem rozczarowana. Na pewno sięgnę po następną część książki, ale jest to spowodowane przede wszystkim zakończeniem, które rozbudza ciekawość. Natomiast pierwszą część polecam tylko ciekawym o co jest tyle szumu.
Książkę oceniłam również na portalu Czytam Pierwszy.