Kiedy tylko zobaczyłam tę książkę to wiedziałam, że muszę ją mieć. Żebyście tylko widzieli moje polowanie na nią na portalu Czytam Pierwszy i ciągłe odświeżanie strony w celu sprawdzenia, czy przypadkiem nie jest już dostępna. Albo to zabójczo szybkie tempo dodawania jej do koszyka i finalizowania zakupu... Czy było warto tak czatować na „Mściwych”? Jak najbardziej!
W kontynuacji ponownie spotykamy się z Victorem, Elim i Sydney. Dwaj pierwsi są przepełnieni wzajemną żądzą zemsty. Jednak nie są oni jedynymi PonadPrzeciętnymi, którzy pojawią się w Merit. Jest też Marcella, która po bliskim spotkaniu ze śmiercią zyskuje władzę, na którą długo czekała. Kto wyjdzie z ostatniego starcia zwycięsko?
Od początku nastawiałam się na dobrą książkę i taką powieść otrzymałam. Akcja była wartka, szybka, a jednocześnie na tyle spokojna, by się nie gubić. Książka od razu porywa czytelnika w swój świat. Z wypiekami na twarzy odwracałam kolejne strony, ciekawa, co czeka mnie dalej. Autorka zgrabnie miesza wątki, które z pozoru nie mają ze sobą nic wspólnego, by na koniec połączyć je w misterną, powalającą całość. Dodatkowego smaczku dodaje to, że historię „Mściwych” poznajemy z wielu perspektyw. Mnie takie rozwiązanie bardzo się podobało, bo dzięki temu nie można narzekać na nudę czy zastojach w fabule. Z drugiej jednak strony nie możemy zbytnio przywiązać się do bohaterów.
Sądzę jednak, że przywiązanie się do postaci nawet w przypadku przedstawiania historii oczami tylko jednej z nich byłoby niezwykle trudne. Dlaczego? Bo po prostu trudno się z nimi utożsamiać czy polubić. Bo jednak żaden z nas nie zabija na co dzień ludzi, nie obmyśla kilka lat zemsty czy nie nosi ze sobą kawałka zwłok. Mimo to nie można powiedzieć, że bohaterowie są źle skonstruowani. Wręcz przeciwnie, są oni wykreowani obłędnie. Nawet jeśli trudno się zgodzić z ich decyzjami, to są one podejmowanie nie bez powodu i na swój sposób można je zrozumieć.
Należy jeszcze wspomnieć o zakończeniu. Było ono PRZE-GE-NIAL-NE. Co tam się działo! To był punkt kulminacyjny całej serii, na który każdy liczył. Ja jestem w stu procentach usatysfakcjonowana. Takiego zakończenia potrzebuje każda książka. Autorka zamknęła zgrabnie każdy wątek, zaskakując w kilku miejscach czytelnika. Do tego zostawiła kilka niedopowiedzeń, co sprawi, że o książce nie zapomni się tak szybko.
W skrócie? Jak dla mnie bomba! Polecam każdemu, radzę jednak zacząć czytanie od pierwszej części, czyli od „Nikczemnych”.
Książkę odebrałam za punkty z portalu Czytam Pierwszy.