Książkę Natalii Budzyńskiej pt. '' Ja nie mam duszy '' przeczytałam dwa razy. Za pierwszym razem pomijałam szczegóły. Interesowało mnie to, jak zakończy się historia Barbary Ubryk — zakonnicy uwięzionej przez krakowskie karmelitanki.
Zanim przystąpiłam do powtórnego śledzenia losów owej zakonnicy, wiedziałam, już skąd pochodzi, gdzie pobierała naukę, jak wyglądała Jej wczesna młodość i co pchnęło Annę Ubryk do Zakonu u Karmelitanek Bosych w Krakowie. Czytałam uważnie stronę po stronie, robiłam notatki, by się nie zgubić w gąszczu dat i faktów przytoczonych przez autorkę. Niektóre obrazy są wstrząsające. Budzą przerażenie i odrazę. 24-letnia Anna składa śluby wieczyste i przyjmuje imię Barbara Teresa Ignacja od św. Stanisława Biskupa. Dołącza do dwudziestu zakonnic, ma przydzieloną celę i zgodnie z ostrymi regułami zakonu kontemplacyjno- klauzurowanego ma tam pozostać do końca życia. Zły los chce, że siostrę Barbarę po kilku latach pobytu za klauzurą dopada choroba psychiczna, która się coraz bardziej nasila, jest niebezpieczna dla otoczenia. Z czasem klasztorny karceres staje się dla chorej zakonnicy koszmarnym więzieniem.
Książka ta oparta jest na faktach.
Autorka z dziennikarską rzetelnością opisuje, w jakich okolicznościach sprawa Barbary Ubryk wyszła na światło dzienne, jak przebiegał proces sądowy w Jej sprawie i jak wyglądało życie Barbary po opuszczeniu klasztoru.
Autorka wykorzystała w książce dokumenty archiwalne z postępowania sądowego, które niestety posiadały dużo braków, wycinki z ówczesnej prasy, literaturę dotyczącą leczenia chorób psychicznych, literaturę opisującą życie karmelitanek w Polsce oraz polskie i zagraniczne wydania na temat więzienia w klasztorze Barbary Ubryk.
Autorce nie udało się jednak dotrzeć do archiwum Karmelitanek w Krakowie.
Opisana historia miała miejsce w XIX wieku. Moim zdaniem ten dramat ma wiele imion. Żeby je, poznać trzeba sięgnąć po książkę, z nastawieniem jednak, że nie jest łatwa w odbiorze.
Skandal w Kościele w czasach rodzącej się psychiatrii.
Zamurowane okno, brak mebli, strzępki porozrywanej słomy służące za materac, a przede wszystkim naga, wychudzona kobieta z obłędem w oczach – to ujrzeli policjanci po wejściu do jednej z cel w krakowskim klasztorze Karmelitanek Bosych. Barbarę Ubryk przetrzymywano w tym nieogrzewanym, wypełnionym smrodem odchodów pomieszczeniu ponad dwadzieśc...