Oliwka jest przeciętną dziewczyną, a raczej nadprzeciętną (ale w takim sensie jak bohaterowie „Vicious” V. E. Schwab – swoją drogą kto czeka na drugą część?!) - zbiera same dobre oceny, chodzi na zajęcia dodatkowe, bierze udział w olimpiadach. Jednak nie samą nauką człowiek żyje – tak samo Oliwka. Razem z przyjaciółkami są wielkimi fankami serialu „Wielka Miłość”, a także aktora grającego główną rolę. Ale miłość nie występuje tylko w serialu, o czym bohaterka przekona się już niedługo...
Szczerze powiedziawszy to nie wiem, czemu sięgnęłam po tę książkę. Powieści młodzieżowe to zdecydowanie moje klimaty, jednak taki z wątkiem romantycznym nie należą do moich częstych wyborów. Tym bardziej, że „Klub fanek w. m.” tę miłość ma ukrytą w tytule – w końcu tajemniczy klub dotyczy serialu „Wielka Miłość”. No ale jakoś tak wyszło, że powieść Majki Milejko przeczytałam. Czy żałuję? Nie. A czy sięgnę po kolejne części? Też raczej nie. Ale od początku.
Książkę czytało mi się niesamowicie przyjemnie. Było zabawnie, było refleksyjnie. W stylu pisania autorki momentami gryzła mnie ilość zdań zakończonych wykrzyknikami, ale da się radę z tym żyć. Poza tym nie miałam zastrzeżeń z łatwością zatapiałam się w kolejne rozdziały, które upływały w błyskawicznym tempie (przynajmniej jak na mnie). Książka też mnie ciekawiła, ale w takim zdrowym zakresie, że nie myślałam o niej non stop. Ot, taka typowa powieść dla młodzieży.
Fabuła też była niczego sobie. Pierwsze zauroczenie to jednak jest temat, na który można się niesamowicie rozpisać. Niestety książka ma typowe dla swojego gatunku wady. Jeśli liczycie na zaskoczenie, szokujące zwroty akcji to się niestety rozczarujecie. Przebieg większości wątków można przewidzieć dłuuuugo przed ich rozwiązaniem. Dodatkowo momentami miałam wrażenie, że czytam fanfik, którego autorka jest zauroczona jakimś aktorem. Nie mam nic przeciw nim, jednak przez to jeszcze łatwiej było mi przewidzieć dalszy rozwój fabuły. Mimo to książkę wciąż czytało się błyskawicznie.
W książce stuprocentowo podobało mi się to, że bohaterki nie były irytujące. Jasne, miały swoje wady, robiły kilka głupich rzeczy, ale przypominały normalnych ludzi, normalne nastolatki. Miały normalne problemy. Do tego nie były głupimi laskami, które tylko plotkują i gadają o chłopakach. Mogłyby naprawdę istnieć. Początkowo dziwiłam się jedynie ich wieku (mają po 17 lat). Trochę mnie on gryzł, wydawały się one „za stare” na takie rzeczy jak pierwsza miłość i te sprawy. Ale potem spojrzałam na prawie dwa lata starszą siebie i od tego czasu siedziałam cicho (no coż xd).
Dostajemy całkiem udaną powieść, która pozwala się na chwilę oderwać od rzeczywistości. Jednak jest to książka, którą przeczytamy raz, po czym odłożymy na półkę i już do niej nie wrócimy. Polecam jedynie zaprawionym czytelnikom książek młodzieżowych.
Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy.