„Zenith” to spory grubasek. Historię opisaną w książce poznajemy oczami sześciu bohaterów: Valena, Andromy, Klaren, Dexa, Nor i Liry. W głównej mierze właśnie z tego faktu wynika grubość tej książki. I właśnie dlatego sporo jest momentów dość nudnych, nie zawsze historia danego bohatera była dla mnie interesująca. Najmniej potrzebne były fragmenty Liry, ponieważ nie wnosiły one nic do całej historii. Jeśli chodzi o bohaterów, to można ich polubić. O dziwo, pierwszy raz zdarzyło mi się, że bardziej polubiłam złego bohatera. Jego zachowanie było w pełni uzasadnione. Można było się z nim utożsamić i nawet trochę kibicować. Sam pomysł na fabułę był bardzo ciekawy. Gdyby usunąć z książki dość przydługi środek i zostawić tylko ciekawy początek i końcówkę, książkę mogłabym ocenić bardzo dobrze. Warto też wspomnieć o okładce, która na pewno zadowoli każdą okładkową srokę.
Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy
Zacznij niepowtarzalną, kosmiczną przygodę razem z pierwszym tomem serii Androma.
Większość zna Andromę Racellę jako Krwawą Baronową, potężną najemniczkę, której bezlitosne rządy rozciągają się na całą Galaktykę Mirabel. Dla załogi jej szklanego statku Marauder jest po prostu Andi – ich przyjaciółką i nieustraszoną przywódczynią kosmicznych piratów. Kiedy kolejna rutynowa misja nie przebiega zg...