A dokąd? A dokąd? A dokąd tak gna to „Drugie życie?

Recenzja książki Drugie życie
„A skądże to, jakże to, czemu tak gna’ to „Drugie życie”, myślałem cytatem z „Lokomotywy” czytając książkę Andrzeja Sikory. Schorowany i przegrywający walkę z rakiem Michał Jurski, siedemdziesięciotrzyletni szef ogromnego koncernu mówi gdzieś we wstępie takie słowa: „Mam wszystkiego dosyć. Chcę pożyć trochę jak zwykły człowiek. Wąchać zapach ciepłego wiatru, jeść owoce prosto z drzewa, słuchać śpiewu ptaków, widzieć, jak słońce zachodzi za góry, nie śpieszyć się...Całe życie o tym marzyłem.” Dzięki nielegalnej, niemoralnej i sprzecznej z etyką lekarską operacji przeszczepu mózgu dostaje drugie życie w nowym, przystojnym ciele. Po operacji autor narzuca jednak bohaterowi bardzo intensywny tryb życia. Nie tylko bohaterowi, czytelnikowi również udziela się to zawrotne tempo, połączone z rozdwojeniem jaźni. To nie jest jednak powieść dla ludzi, którzy czytają szybko i przeżywają powierzchownie. To jest powieść dla czytelników w pełni dojrzałych, chcących przeżyć coś głębiej i poważnie zastanowić się nad tym, dokąd ten świat tak gna? Polacy dwudziestego pierwszego wieku są coraz bardziej zapracowani i ciągle się spieszą. Żyjemy w nieustającym pędzie. Może warto się zatrzymać i zreflektować?
Szukałem bezskutecznie jakiejś informacji o autorze, ponieważ dokładnie takie samo imię i nazwisko nosił mój kuzyn z dzieciństwa. Kiedy odwiedzał nas razem z rodzicami przy różnych rodzinnych okazjach, wykazywał niezwykłą ciekawość świata polegająca na szperaniu w moich szufladach i półkach z książkami. W dorosłym życiu straciłem z nim kontakt. Przepadł gdzieś za granicą. Dzięki tej zbieżności nazwisk, autor już na wstępie zyskał u mnie parę punktów i dzięki osobistym wspomnieniom bardzo ciepło i z sentymentem czytałem te fragmenty książki, które ukazywały życie rodzinne bohatera „Drugiego życia”. Te wartości zaczyna się bardziej cenić, kiedy ich zabraknie, kiedy rodzina zapewniająca ciepłe i serdeczne dzieciństwo spoczywa na cmentarzu i nie ma się już Mamy przygotowującej pyszny domowy obiad.
Stare polskie przysłowie mówi, że „darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby”, ja tę książkę wygrałem, więc nie wypada mi wysuwać krytycznych uwag, ale jednak muszę to zrobić. Dwa razy poczułem się zlekceważony, albo niedoceniony przez autora, który bohaterowi powieści pochodzącemu z rodziny łódzkich tramwajarzy, nadaje szlacheckie nazwisko: Julian Podhorecki. Nie wypadało przecież, aby bohater zostając prezesem korporacji, nosił jakieś przeciętne nazwisko. Czekałem cały czas na jakieś wyjaśnienie i nie zadowoliłem się tym, że babcia Juliana była szlachcianką, której rodzina się wyrzekła, po tym, jak związała się z tramwajarzem. Nazwisko dziedziczy się po przodkach w linii męskiej...
Jako dociekliwy czytelnik chciałem również wiedzieć, co stało się z ciałem Michała Jurskiego po przeszczepieniu jego mózgu w ciało Juliana Podhoreckiego. Przecież nie mogło się zdematerializować, ani wyparować . Profesor Borek musiał coś z nim zrobić? Chociaż te zastrzeżenia kładą się cieniem na książce, uważam, że „Drugie życie” Andrzeja Sikory, to powieść bardzo wartościowa, zmusza do refleksji i nie można przejść obok niej obojętnie, ponieważ takich książek jest mało we współczesnej polskiej literaturze.
0 0
Dodał:
Dodano: 30 III 2012 (ponad 13 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 251
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Tadeusz
Wiek: 71 lat
Z nami od: 13 V 2011

Recenzowana książka

Drugie życie



Właściciel wielkiego koncernu, siedemdziesięciotrzyletni Michał Jurski, dowiaduje się, że choruje na nieuleczalny nowotwór. Przyjaciel chorego, profesor Edward Borek, niespodziewanie proponuje przeszczepienie mózgu pacjenta w zdrowe ciało młodego dawcy. Problem w tym, że profesor wprawdzie robił już takie operacje z powodzeniem, ale tylko na zwierzętach. Załamany przedsiębiorca, nie widząc dla sie...

Ocena czytelników: 4.5 (głosów: 1)