Kto by nie chciał żyć jak główna bohaterka z pełnym portfelem i cudowną urodą? Czy tylko to się liczy? Czy w każdym romansie musi znaleźć się ta zagubiona ślicznotka i wielkie ciacho (albo ciacha) na którego widok wszystkie ściągają majtki? Żenada. Na każdej stronie mamy powielane schematy, więcej i więcej i jest to już nudne i niesmaczne. Wielkie Życie w Wielkiej Warszawie wygląda po prostu nieciekawie, cały czas tylko drogie knajpy, drogie hotele, drogie ciuchy, perfumy, high life i nic poza tym.
Główna bohaterka wie czego chce - miłości, jednak poszukiwania wcale nie idą jej słabo, mam wrażenie, że to z nią jest coś nie tak. Wplątuje się w kolejne romanse bez przyszłości, by na końcu książki doznać olśnienia - zostanie niegrzeczną dziewczynką. A czy już nią nie była? Oto jest pytanie. Powiem Wam, że nie warto się tego dowiadywać. Nie polecam nawet tym, którzy szukają erotyka, z jakimiś pikantnymi smaczkami. Nie warto, są lepsze książki, a do tego jeszcze dodam, że dzięki tej pozycji wszystkie słabizny, które kiedykolwiek przeczytałam zyskały w moich oczach. Myślę że więcej nie trzeba dodawać.
Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy.
Pierwsza część powieści o życiu pewnej warszawskiej singielki.
Oliwia, redaktorka popularnego dziennika ma wszystko, czego młoda kobieta może pragnąć. Jest piękna, ma wspaniałych przyjaciół, karierę i wysokie zarobki, które pozwalają jej bawić się w najlepszych warszawskich klubach. Nie ma jednak jednej rzeczy, której pragnie najbardziej – miłości...
W poszukiwaniu szczęścia nie poprzestanie na...