"Matki i córki" to nowa powieść Ałbeny Grabowskiej, znanej między innymi z zekrenizowanego ostatnio Stulecia Winnych. Przyznam, że książka już na pierwszy rzut oka mnie zaciekawiła, nie tylko opisem przede wszystkim piękną, symboliczną okładką. Są na niej bowiem róże, piękne, delikatne, lecz z kolcami - odzwierciedlają duszę kobiety - a to one są bohaterkami tej opowieści. Cztery niezwykłe osobowości i ich historie, które śledzimy na kartach książki. Na uwagę zasługuje świetny styl autorki oraz to, w jaki sposób prowadzi opowieść. Historie kobiet przedstawione są z perspektywy czterech różnych postaci. Jednak zapadają one mocno w pamięć, nie odczułam tych przeskoków między opowieściami, wręcz płynęłam wraz z bohaterkami. Podobały mi się te zmiany klimatu - ze współczeności przenosimy się w dawne dzieje. Poczucie nostalgii towarzyszło mi podczas lektury, ale mimo tego była w pewien sposób przyjemna. Myślę, że każda kobieta (i nie tylko) powinna ją przeczytać. Postaci przedstawione w "Matkach i córkach" to kobiety, które wyjątkowo mocno doświadczył los. Najstarszej z nich przyszło opuścić rodzinne strony i wyruszyć na zesłanie na Syberię. Jej córce również nie było łatwo, przeżyła prawdziwe piekło w obozie Ravensbruck. Na szczęście udało się przeżyć i wrócić do kraju. Tutaj w czasach PRL swoje losy przedstawia trzecia z postaci, natomiast najmłodsza z nich, Lila, to już współczesna opowieść. Najbardziej właśnie polubiłam tą bohaterkę. Lila dąży od poznania prawdy, a my wraz z nią. Nie można oderwać się od kart książki, tak ogromna jest chęć poznania prawdy. Odkrycia głęboko ukrytej tajemnicy kobiet oraz powodów nieobecności w ich rodzinie mężczyzn. Wydarzenia skłaniają do myślenia, głębszej refleksji. Niezwykła opowieść i zaskakujące zakończenie. Wszystko w końcu staje się jasne, a cała historia układa się w całość.
www.czytampierwszy.pl