Świetna relacja Martyny Wojciechowskiej z podróży przez Abisynię. Przepiękne zdjęcia! Dla smaczku fragment tutaj.
Co to jest ten “czat” w tytule? Hehe, nigdy nie domyśliłabym się, że to roślinka, którą się żuje, a która w działaniu przypomina działanie amfetaminy, człowiek czuje się pobudzony, szczęśliwszy ale niestety jak już zacznie to nie ma zmiłuj, głód narkotyczny taki jak po amfie.
Ileż się dowiedziałam z tej książki o historii, wspominany często cesarz (bohater “Cesarza” Kapuścińskiego) Hajle Syllasje, pierwszy czarny król, uważany przez Rastafarian za wcielenie Mesjasza, król, który panował przez bodajże 40 lat , znany ze zniesienia niewolnictwa, ale również z władzy absolutnej i wydawania mnóstwa kasy na tzw ‘imprezy’ dworskie podczas gdy jego lud głodował i umierał. Ciężka była jego ręka, system kar, wprowadzenie instytucji katów, w wieku 83 lat zdetronizowany.
Ileż się dowiedziałam o młodych mężczyznach, którzy, jeśli interesujecie się lekkoatletyką, mają ogromny talent do biegania. Wiadomo, że w maratonach startują głównie Etiopczycy. Są po prostu niezwykle utalentowani, trenują od małego:
„ Już podczas pierwszego przejazdu przez Adis Abebę moją uwagę przykuwa pewien dziwaczny widok – o piątej rano, (bo zwykle o tej godzinie zaczynamy pracę), na Meskel Square w samym centrum stolicy, widzę Tabuny biegających ludzi. Dzielę się tym spostrzeżeniem z resztą ekipy.
- Słuchajcie, to świetny temat. Musimy tu wrócić. – Wszyscy przytakują. Postanawiamy, że w czasie kolejnego przymusowego pobytu w stolicy pojedziemy tam, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o tym treningu.
…………..
Większość przyszłych maratończyków trenuje z ogromnym zacięciem, często bez butów albo z braku pieniędzy na adidasy – w gumowych klapkach. Zamiast strojów sportowych mają dziwaczne ortaliony, nonirony, poliestry. Natychmiast przypominają się wypowiedzi polskich sportowców, którzy na pytanie, dlaczego nasza reprezentacja osiąga takie słabe wyniki żalą się na kiepskie obiekty sportowe i słaby sprzęt do biegania czy gry w piłkę.
Tutejsi sportowcy po prostu TRENUJĄ. Biegają jak opętani. Niektórzy są zrzeszeni w jakichś klubach i ich trening ma znamiona czegoś na wpół profesjonalnego. Ale cała reszta, choć daje z siebie absolutnie wszystko odnoszę wrażenie, że nie do końca ma pojęcie, co i jak robić – i dlatego zapamiętale bez wytchnienia biega przez kilka godzin. A potem jak gdyby nigdy nic idzie do pracy czy szkoły. Nigdy nie widziałam w jednym miejscu tylu ludzi w jednym miejscu, którzy z własnej i nieprzymuszonej woli biegają w tę i powrotem.
…………………………..
Prowadzę coraz ciekawsze rozmowy:
- Biegasz tutaj codziennie?
- Tak, biegam
- Myślisz o jakiejś poważnej karierze sportowej?
- Nie, raczej nie.
- Chciałbyś wystąpić na olimpiadzie? – drażę.
- Nie mam szans, ale i tak biegam.
Czy to nie jest ładna odpowiedź?
………………………….
Ileż można się dowiedzieć o plemionach, które ozdabianie swojego ciała traktują bardzo poważnie, ale dla nas turystów są to rzeczy wprost niewyobrażalne, szokujące.
Ileż tu biedy, głodu, prażącego słońca, głosu hien, aromatycznej i mocnej kawy, przepięknych dzieci zarabiających między innymi czyszczeniem butów na ulicach, ludzi przepełnionych godnością i dumą, mimo iż żyją na tzw Czarnym Lądzie postrzeganym przez Europejczyka jako kraj biedy i dzikusów, ale pełnego historii, ludzi wiedzących, że “ci którzy jedzą z jednego talerza, nigdy się nie zdradzą”, ludzi pełnych pokory i skromnych.
Jak mówi jedno z pięknych przysłów abisyńskich “Jak bliskie wydaje się niebo, gdy nie sięga się po nie”.
Oj, mnie również wpadło do serca ziarnko saharyjskiego piasku. Bardzo polecam, a książkę muszę mieć na własność, nie tyko ze względu na talent autorki do pisania prosto z serca, ale również dla pięknych, podkreślam, PIĘKNYCH fotografii.