Danielle L. Jensen wraca z nową serią. Poprzednia bardzo mi się podobała, a jak było w przypadku Mrocznego wybrzeża?
Początek czytało mi się dosyć ciężko, nie mogłam wczuć się w fabułę. Nawet na jakiś czas porzuciłam jej czytanie. Po paru tygodniach do niej wróciłam i gdy przebrnęłam przez początek, to po jakiś 100 stronach książka mnie wciągnęła i odłożyłam ją, dopiero jak skończyłam czytać ostatnie zdanie. Końcówka sprawiła, że chciałabym kolejny tom na już, ponieważ nie zostało wyjawione, kto zdradził, a komu można zaufać.
Mroczne wybrzeża to dobra książka przygodowa z małym romansem. Dużo w niej akcji, spisków, zdrady. Nie wiadomo komu, można zaufać. Jestem ciekawa czy motyw z przyjaciółką Teriany (naszej głównej bohaterki) zostanie jakoś rozwinięty, bo podejrzewam, że tak naprawdę ona nadal żyje, chociaż mogę się mylić.
Bohaterowie ci główni jak Teriana i Marek, ale i ci drugoplanowi, jak też i cały świat, wszystko zostało bardzo dobrze wykreowane. W książce nie ma zbyt długich, nikomu niepotrzebnych opisów. Świat został dobrze przedstawiony, wiemy jakie mechanizmy nim rządzą. Na końcu książki znajduje się glosariusz, w którym można przeczytać, kto jest kim, znajdują się też tam niektóre terminy wykorzystane w książce. Na początku jest on bardzo przydatny.
Podsumowując, poza mało wciągającym początkiem, reszta książki bardzo mi się podobała. Polubiłam bohaterów książki, chociaż nie są oni idealni i mają sporo wad. Trzymam za nich kciuki, żeby w ostatnim tomie każdy znalazł swoje szczęśliwe zakończenie.
Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy.