Recenzja książki Łzy pajaca. Zima komisarza Ricciardiego
Nigdy nie miałam do czynienia z tak zagadkowym głównym bohaterem, który to sam siebie potrafi zaskoczyć w niecodziennych sytuacjach zawodowych. Widocznie taki ma mocny charakter, a czy się zmieni, tego nikt tego nie wie nawet osoby, które mają okazję bliżej go poznać.
'' Łzy pajaca. Zima komisarza Ricciardiego autorstwa Maurizio De Giovanni stworzył cykl, który zwrócił, moją uwagę sprawami musi, się zmierzać na co dzień Komisarz Ricciardi potrafi być sobą i nie oglądać się za nikim.
Wciąż poszukuje, samego siebie nie zdając sobie sprawy, że jest to trudne wyzwanie prywatne przed nim.
Praca zawodowa nie stanowi dla niego problemu, gdyż lubi pracować. Cieszy go praca. Owszem jest tajemniczą osobą jak dla mnie.
Nie odkrył wszystkich kart przed Czytelnikiem w jeszcze pierwszej części cyklu.
Dzielnie potrafi zauważyć każdy szczegół związany z kryminalną zagadką związaną ze sprawą znalezionego martwego Arnoldo Vezzi, wielkiego tenora w swojej osobistej garderobie w teatrze San Carlo tuż przed występem.
Podoba mi się jego styl pracy, ale nie każdemu przypada on do gustu. Nie lubi angażować się emocjonalnie do spraw.
Fabuła całościowa w I części cyklu uważam, że napisana jak dla mnie ciekawie, gdyż prawdziwy zabójca maskuje się dobrze.
I część cyklu składa się z 33 rozdziałów napisanym językiem barwnym oraz występują w niej dialogi dopasowane do wszystkich występujących bohaterów.
Elementem dodatkowym jest tutaj trafnie dobrana okładka książki nawiązująca do tytułu.
Neapol, rok 1931. Kończy się marzec, ale wiosny jeszcze ani śladu. Przez miasto razem z lodowatym wiatrem przebiega wiadomość: Arnoldo Vezzi, wielki tenor, artysta światowego formatu, przyjaciel Duce, został znaleziony martwy w swojej garderobie w teatrze San Carlo tuż przed występem. Śledztwo ma prowadzić komisarz Luigi Alfredo Ricciardi. Niezwykły śledczy, nielubiany przez przełożonych przez swo...