Znudzona Nastka zmusza Hoopera do opowiedzenia, co robił przed powrotem do Hawkins. Policjant postanawia opisać swoje życie w Nowym Jorku, kiedy to prowadził sprawę związaną z mordami rytualnymi i nowym gangiem.
Ciemność nad miastem jest powieścią, w której niby dzieje się dość dużo. Jest kilka morderstw, sporo tajemnic, organizacji przestępczych i rządowych, działania wbrew zasadom… Tylko że to wszystko jest koszmarnie rozwleczone. Przez jedną trzecią książki Christopher zarysowuje wydarzenia, robi wprowadzenie do tego, co będzie dalej. Później fabuła jednak też nie zyskuje dynamizmu. Cała powieść ma charakter referowania wydarzeń, Hooper snuje opowieść w taki sposób, żeby nie przestraszyć Nastki i to czuć w całości – brakuje napięcia, nie sposób martwić się o postaci, kiedy już na początku wiemy, że najważniejsze przeżyją (i nie chodzi tylko o detektywa). Zanika gdzieś klimat i nie mówię tu już nawet o tym typowym dla Stranger Things, ale jakimkolwiek. Efekt jest taki, że fabularnie powieść jest koszmarnie nudna.
Z postaciami powieść jest średnio. Z serialowych spotykamy tylko Nastkę i Hoopera. Dziewczynki w zasadzie mogłoby nie być – nie jest istotna, wstawki z nią pojawiają się co jakiś czas, ale gdyby ich nie było, książka nic by nie straciła (a może by zyskała na dynamice?) i w zasadzie nic nowego nie wnosi. Spotykamy ją na etapie uczenia się świata, języka i choć mogłoby to być ciekawym uzupełnieniem dla obrazu z serialu, to nie jest nim – jej postać za bardzo zepchnięto na margines, wyraźnie nie interesuje autora, który nie chce jej rozwinąć. Hooper wydaje się bardziej „serialowy” – z jego szorstkością pokrywającą troskę, niepewnością w podejściu do dziecka i nadrabianiem miną. Choć muszę przyznać – w jego przypadku nie jestem pewna, na ile jest to obraz z książki, a na ile dopowiadam sobie kreację na podstawie znajomości serialu, bo ostatecznie nie mogę powiedzieć, by jakakolwiek postać Ciemności nad miastem była szczególnie dobrze rozwinięta. Pojawia się tu sporo bohaterów drugoplanowych, którzy odgrywają czasem bardzo ważną rolę, ale i tak zostają przedstawieni przy pomocy dwóch-trzech cech charakteru, a autor nawet nie próbuje im nadać głębi.
Jeżeli spodziewacie się, że Ciemność nad miastem pozwoli Wam lepiej poznać świat serialu, to nie ma na to szans. Z lepszym poznawaniem postaci także nie ma. Jako dodatek po skończonym sezonie, z którym nie macie ochoty się rozstać – niestety nie. Niestety, jako zwykły kryminał w oderwaniu od Stranger Things książka też sprawdziła by się średnio. Nie polecam więc, znacznie lepiej wypadły Mroczne umysły.
---
Także na szarakawiarenka.pl
czytampierwszy.pl