Moja opinia będzie znów bezwzględnie negatywna, znowu ponarzekam, wytknę wszystko co mi się nie podoba. Postaram się być bezlitosny, tak jak George R. R. Martin dla swych postaci.
A więc zacznijmy. Autor bezdusznie ukazuje okrucieństwo człowieka, tak wielkie że wydaje się że bohaterowie "Tańca ze smokami cz. II" nie mają sumienia. Nie mają żadnych zasad moralnych, działają na zasadach natury, tak jak zwierzęta. Bo gdyby posiadali współczucie i wrażliwość, szybko by musieli oszaleć, albo umrzeć.
Do tego jeśli chodzi o połapanie się w tym kto jest kim i jaką gra rolę nie jest proste. Ten cykl posiada chyba najwięcej postaci, prawie wszystkie są drugoplanowe, ale przez strony książki przetaczają się ich tabuny, liczne jak mrówki z parędziesięciu mrowisk.
Akcja nie toczy się tak szybko jakbym chciał, mamy uczty, spiski, bitwy, biesiady, wojsk przemarsze. Istne średniowiecze z tym że uchwycone od ciemnej strony.
Sam język powieści jest w miarę atrakcyjny, ale traci swe walory gdy opisuje, całą degrengoladę, wynaturzenia, bezwstydność, bestialstwo.
Powieść męczyła mnie sposobem podejścia do wartości moralnych bohaterów, ale patrząc na średnią ocen i pochlebne recenzje wam może się spodobać.