„Zwodzili, zwodzili biblijni prorocy. Zbłaźnili się, wierząc im, brodaci muzułmańscy mędrcy, skompromitowali się chrześcijańscy teologowie. Wszystko wydarzy się zupełnie zwyczajnie.”
Dmitry Gluhkovsky- autor takich hitów jak Metro 2033 czy jego kontynuacja Metro 2034, w naszym kraju dopiero zaczyna być rozpoznawalny i mam nadzieję, że niedługo zostaną przetłumaczone na język polski jego wszystkie książki, a przynajmniej wszystkie nowo napisane.
Muszę przyznać, że po otrzymaniu przesyłki z wydawnictwa były w niej dwie książki tego autora- ta oraz wspomniana już „Metro 2033”. Książkę „Metro 2033” już od dawna chciałem przeczytać. Postanowiłem więc sobie zostawić ją na koniec, aby się nią nacieszyć i nie spieszyć przy czytaniu. Zacząłem więc od „Czasu zmierzchu”, który ma ładną okładkę i 400 stron. Myślałem sobie, pewnie przeczytam w dwa, trzy dni i zabiorę się za tę długo przeze mnie oczekiwaną, czyli „Metro 2033”. Jakie było moje zdziwienie, kiedy książka okazała się świetna i wbrew pozorom nie na weekend, o której szybko zapomnę.
Opowiada losy młodego tłumacza, który jest bez grosza przy duszy. Kiedy przybywa do biura tłumaczeń i dowiaduje się, że nie ma nic do przetłumaczenia z języka angielskiego na język rosyjski, zgadza się na przetłumaczenie pewnych dokumentów z języka hiszpańskiego(z którym niewiele miał wspólnego) na język rosyjski. Książka przenosi nas od razu w świat tłumaczonego tekstu, który jest dziennikiem konkwistatora Luisa-del-Lagarto. Okazuje się, że po odebraniu i tłumaczeniu każdego z rozdziałów wokół młodego tłumacza dzieje się coraz więcej niesamowitych rzeczy- w jego kamienicy zostaje w brutalny sposób zamordowana sąsiadka, która miała styczność z tłumaczonym tekstem, a główny bohater zaczyna czuć, że jest prześladowany.
Cała historia kończy się dość nieoczekiwanie, co jest jej wielkim plusem. Lubię książki, które zaskakują zakończeniem, a jest to teraz rzadko spotykane. Oczywiście nie będę zdradzał zakończenia, powiem tylko, że po przeczytaniu książki cały czas myślę co jeszcze mogłoby przydarzyć się bohaterowi.
Z całą pewnością książka jest warta polecania. Myślę, że cytat też powinien zachęcić. Moje pierwsze przekonanie, że będzie to następna odhaczona książka i zaraz zapomniana był błędny. Okazuje się, że jest to bardzo fajna przygodowa książka z elementami fantasy.