W 2001 roku młody Szkot kupuje antykwariat i rozkręca interes, choć się na tym nie znał. Handel książkami ma swe okresy chude i tłuste, ma swe blaski i cienie. I o tym jest ta książka, o tajnikach pracy w antykwariacie, o bolączkach księgarskiego biznesu, ale i o satysfakcji z pracy, zmaganiu się z klientami, zdobywaniu nowych pozycji. Autor to narrator i bohater pamiętnika, nieco ekscentryczny i złośliwy, szufladkujący klientów. Czasem czuć jego pasję, podniecenie, radosne wyczekiwanie, ale i znużenie pracą, słabymi zarobkami, klientami. Praca to zarazem udręka, jak i ekstaza. Niby napisał pamiętnik, lecz zdecydowanie brakuje w nim refleksji, przemyśleń, emocji…
Bo tak naprawdę to nie pamiętnik, a dziennik. Świadczą o tym codzienne, suche zapiski z roku z pracy antykwariatu, życia księgarza z domieszką pomniejszych wydarzeń opatrz0one datą dzienną i dniem tygodnia. Przy każdym wpisie są informacje o codziennych zamówieniach, kwocie utargu i liczbie klientów oraz rozmowy, referencje, e-maile, posty na Fb, opinie.
Męczyłam się z tą książką, nie bawiły mnie wpisy. Akcji brak, powtarzalność i schematyczność po prostu mnie nudziły, pracownica Nicky denerwowała. Do tego nierówny styl, kilka literówek i jeden poważny błąd rzeczowy. Ciekawie prezentuje się paleta ekscentrycznych klientów ze szkocką przypadłością opisana z ironią oraz ciekawostki o pisarzach i książkach. Moim zdaniem Pamiętnik księgarza to przereklamowana pozycja ukryta pod piękną i klimatyczną okładką. Mimo że zawiodłam się na książce, to znajdzie ona swoich fanów, zainteresowanych tą tematyką.
Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy.