Nie sądziłam, że "Tajemny ogień" tak mi się spodoba.
Sacha nie widzi sensu w chodzeniu do szkoły, czy też kontaktach z bliskimi. Po co, skoro jego życie i tak skończy się za siedem tygodni w dniu jego osiemnastych urodzin. A to wszystko przez klątwę, która została na nich rzucona setki lat temu. Przez nią, każdy pierworodny syn z rodu, umiera, nim na dobre zasmakuje życia. Klątwa została rzucona na trzynaście pokoleń, a Sacha jest trzynasty.
Taylor wkłada wiele sił w naukę. Marzy o studiach na Oksfordzie. Jeden z profesorów prosi ją o pomoc w nauce języka angielskiego dla ucznia z Francji. Nastolatce nie uśmiecha się to, ale dzięki tej przysłudze może mieć ułatwiony dostęp do swojej wymarzonej uczelni.
Wkrótce po skontaktowaniu się z francuzem w jej życiu zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Migreny nasilają się, aż w końcu wybuch złości powoduje zaburzenia elektryczności. Taylor poznaję prawdę o swoim pochodzeniu i dowiaduje się o drzemiącej w niej sile zwanej tajemnym ogniem.
Pradawna moc kontra klątwa zbierająca okrutne żniwa. Taylor może okazać się jedynym ratunkiem dla Sachy. Jednak czy zdążą poznać sposób na uratowanie chłopaka? Jeśli nie, to to, co nastąpi po jego śmierci, zniszczy świat, jaki znamy.
Pierwsze strony "Tajemnego ognia" autorstwa Christi Daugherty i Cariny Rozenfeld nie zachwyciły mnie. Duża ilość imion na jednej stronie i dość płytkie rozmowy przywodziły mi na myśl opowiadanie gimnazjalistki pisane do szuflady. Pomyślałam sobie wtedy, że znów trafiłam na czytelniczą porażkę i już się zastanawiałam, jak ja tę książkę skończę. Na całe szczęście się nie poddałam.
"Tajemny ogień" jest pierwszym tomem dylogii i należy do gatunku literatury młodzieżowej oraz fantastyki. Miałam bardzo mieszane uczucia przed rozpoczęciem tej książki. Z jednej strony spora część książek należących do młodzieżówek w ostatnim czasie nie podbijała mojego serca więc i tu liczyłam się z porażką. Z drugiej strony tak dawno nie czytałam nic z gatunku fantastyki, że bardzo chciałam, by "Tajemny ogień" mnie zachwycił.
Dużym plusem książki jest fakt, że romantycznych uniesień jest tutaj jak na lekarstwo. Gdzieś tam są jakieś delikatne sugestie, ale ostatecznie nie przebija się to na główny plan. Nie zrozumcie mnie źle. Nie mam nic do miłosnych wątków w tego typu literaturze, ale szlag mnie trafia, kiedy główni bohaterowie, zamiast skupić się na ratowaniu swoich (bądź cudzych) tyłków, więcej czasu poświęcają na dobieranie się do siebie.
W "Tajemnych ogniu" historię poznajemy z dwóch perspektyw - Sachy i Taylor. Początkowo sprawiało mi to kłopot, ponieważ przed rozpoczęciem danego rozdziału nie widniała informacja, kto w danym momencie opowiada mi historię. Jednak kiedy poznałam już głównych bohaterów, bez problemu odnajdywałam się w narracji.
Co do samych bohaterów, to muszę przyznać, że byli bardzo dobrze skrojeni. Uwiódł mnie humor i sposób bycia Sachy oraz zdeterminowanie Taylor. Pomimo wieku wydawali się dojrzali, a ich reakcje nie były sztuczne. Również postacie drugoplanowe mnie nie zawiodły (choć początkowo Louisa działała na mnie drażniąco).
Tematy poruszane w książce pochłonęły mnie w stu procentach. Uwielbiam alchemię, starożytne moce, runy... Czytając, czułam się opleciona magią. Wciąż było mi mało i chciałam więcej, więcej i więcej.
"Tajemny ogień" czyta się szybko. Książka skrywa mnóstwo tajemnic, które stopniowo odkrywa przed czytelnikiem. Trzyma w napięciu do ostatniej strony. Z pewnością sięgnę po kolejny tom, by poznać dalsze losy Sachy i Taylor.
Recenzja pochodzi z bloga:
www.worldbysabina.blogspot.com