Główny wątek Szwindla to działania zorganizowanej grupy oszustów, która na swój cel obiera dobrze wyselekcjonowane jednostki tzw. Gapów. Pewnego dnia do grupy dociera, że w zakładzie opiekuńczym umiera jeden z jej założycieli, który rozpłynął się w przeszłości jak mgła nad łąką. Zostaje po nim tylko zeszyt i syn, który by otrzymać spadek ma sam na niego zapracować, a kwota to niebagatelna, bo prawie pół miliona.
Książka porusza drażliwy temat oszustów i to nie tylko internetowych. Czasami jesteśmy tak zaślepieni wizją darmowych gadżetów czy posiłku, że korzystamy z niezabezpieczonych sieci, pobieramy aplikacje, którym dajemy dostęp do wszystkich danych w telefonie – bez jakiegokolwiek poczucia niebezpieczeństwa.
Jakub Ćwiek przedstawia nam model działania takich grup, łatwość z jaką poszukują ofiary i jej dziecięcą naiwność, która pozwala im dopiąć celu. W książce wątek główny przeplata się z pobocznymi, nie poznajemy bohaterów w stu procentach, ponieważ skrywają się oni za pseudonimami. Nie wiemy kim są, co robią. Ich opis także nie jest adekwatny, ponieważ wielokrotnie zmieniają swój image do pełnionej roli w zadaniu. Autor poruszył ciekawy temat, ale mnogość wątków i bohaterów w pewnym momencie zaczęła przytłaczać i wprowadzać chaos.
Myślę, że skupienie się na kilku większych akcjach i ograniczenie liczny osób, wpłynęłoby na czytelność całej historii i wartkość akcji. Całość jednak wynagradza research, który zrobił autor przed podjęciem tego tematu i jego świetny styl. Książka pomimo zagmatwania, jest napisana wyborowym językiem, o który nie tak łatwo wśród aktualnych twórców. Dialogi wypadają naturalnie, nacechowane są emocjami odpowiednimi do danego momentu, a opisy ubarwiają akcję. Przyznam, że to pierwsze spotkanie z Ćwiekiem i wypadło przyzwoicie.
Recenzja na potrzeby portalu Czytam Pierwszy.