Od samego początku, gdy rozpoczęłam czytanie tej niezwykle napisanej powieści autorstwa Pani Katarzyny Augustyniak-Rak w książce pt. „O miłości bez litości” poczułam sympatię do głównej bohaterki Pani doktor- Honoraty Małkowskiej.
Jak dla mnie stanowi ona zagadkową postać, która sama nie wie, czego oczekuje od swojego życia. Posiada w wielu kwestiach własne zdanie brzmiące zazwyczaj zabawnie. Jeśli nawet nie jest przygotowana do wypełniania swoich zadań to i tak ma zdolność do wychodzenia cało praktycznie z każdej sytuacji, w której dane jest jej być.
Lubię, gdy w trakcie czytania są odpowiednio i dobrane do sytuacji z życia wziętej opisy oraz opracowane w interesujący sposób dialogi, które po dokładnym zapoznaniu się z nimi doprowadzają do łez.
Przykład. Przypadkowe spotkania z nieznajomym mężczyzną, które towarzyszą doktor Honoracie.
Dzięki zdradzonym przez nią sekretom pracy lekarza poznamy, jak prezentuje się jej życie zawodowe.
W trakcie czytania nie zabraknie emocji, gdy na horyzoncie pojawi się tajemniczy mężczyzna, który wiele namiesza w życiu naszej Pani doktor Honoraty.
Każdy z występujących tutaj bohaterów głównych, jak i drugoplanowych marzy o spotkaniu prawdziwej miłości.
Książka ta składa się z przedstawionych i barwnie skonstruowanych językowo 10 rozdziałów.
Polubiłam Panią doktor Honoratę, która początkowo nie należała do osób miłych za to potrafi żartować z samej siebie i ma, dystans do wielu spraw zachowując przy tym delikatność i ostrożność.
Można z największą przyjemnością zaprzyjaźnić się ze wszystkimi występującymi w tej oto zaprezentowanej przez autorkę powieści, która dodatkowo ma zdolność do uatrakcyjniania ich dotychczasowego życia.
Poznajcie samotną, dobiegającą czterdziestki lekarkę obdarzoną przez los dystansem do siebie i lekkim upodobaniem do alkoholu. W jej monotonne życie wkracza lokalny dziennikarz, który wciąga ją do swojego prywatnego śledztwa. Mężczyzna nie jest zbyt lotny w swym fachu, a w dodatku durzy się w lekarce. Tymczasem ona wciąż kocha się w pewnym zaginionym przed laty himalaiście. Żeby było ciekawiej, ni...