Hardą Hordę tworzy dwanaście polskich fantastek. Powołały ją, by się nawzajem wspierać i pomagać sobie w twórczym rozwoju. Efektem ich pracy jest między innymi antologia Harda Horda zbierająca opowiadania o tematyce przekraczania granic.
Pierwsze opowiadanie zawarte w antologii napisała Marta Kisiel, która jak zwykle zaskoczyła, tym razem biorąc na warsztat starą zabawę w Budowanie mostów (pod taką nazwą ja ją znałam, ale może więcej powiedzą Wam Jaworowi ludzie). Opowiadanie samo w sobie nie jest szczególnie zaskakujące, ale muszą przyznać, że klimat grozy i niepewności Kisiel wprowadza naprawdę dobrze, choć korzysta przy tym z dość popularnych rozwiązań. Niemniej, ciekawie byłoby poczytać powieść grozy w jej wykonaniu.
Dróżniczka Aleksandry Janusz przedstawia świat po katastrofie ekologicznej. Opowiadanie również bardzo ciekawe, choć przy tym przerażające, zważywszy na dyskusje o zmianach klimatu, oraz naprawdę smutne. Tę tematykę porusza także Z góry nie patrzą Anny Hrycyszyn, które jest równie ciekawym opowiadaniem, co to autorstwa Janusz.
Tylko nie w głowę Ewy Białołęckiej również porusza tematykę ekologiczną, pod pewnymi względami nasuwa też skojarzenia z powieścią Wszystko się stało Joanny Muchy - jeżeli ktoś ją polubił, to myślę, że i to opowiadanie mu się spodoba, a jeżeli w ksiażce Muchy przeszkadzało zbyt wiele rozmyślań - tu jest ich znacznie mniej, do tego podane w lżejszy sposób.
Dokąd odeszły cienie Magdaleny Kubasiewicz to kryminał z duchami, pierwsze opowiadanie z cyklu. I bardzo chcę przeczytać ten cykl.
Aleksandra Zielińska napisała opowiadanie Po drugie, które urzeka swoją tajemniczością i powolnie odkrywaną problematyką. Genialny, smutny, ale i niepokojący klimat.
A gdyby komuś było już przyciężko od poważnej tematyki, to w połowie książki ponownie spotykamy rodzinę Koźlaków w opowiadaniu Jadowskiej - Zielona zemsta. Będzie zabawnie, widowiskowo i strasznie mi się podoba przedstawiona tam zemsta.
Szanowny Panie M. Anny Kańtoch to moje ulubione opowiadanie ze zbioru. Absolutnie nie wiem co mam z nim zrobić, jak wpasować, jak interpretować, teorie się pojawiają, znikają... Trochę nieprzeczytanych książek autorki mi jeszcze pozostało i naprawdę nie mogę się ich doczekać, jestem pod coraz większym wrażeniem autorki.
Bezduch Raduchowskiej powinien mieć ostrzeżenie, by nie czytać go przed Szamanką - może sporo zaspoilerować, ale też nieco zniechęcić do cyklu - na jego tle wypada dość blado.
Lot wieloryba Mileny Wójtowicz to rzeczywiście fantastyka humorystyczna - widać to już w stylu pisania autorki. Ta ironiczność, dystans, to coś, co bardzo mnie urzeka, choć opowiadaniu nie brakuje ciekawej fabuły i naprawdę dobrze wykreowanej bohaterki oraz świata, co robi tym większe wrażenie, że jest to dość krótki tekst.
Antologia robi naprawdę pozytywne wrażenie. Wszystkie zawarte w niej opowiadania są przynajmniej bardzo dobre, a kilka jeszcze lepszych. To świetny próbnik pisarstwa autorek - niektóre już znałam, a teraz już wiem, że koniecznie muszę sięgnąć po twórczość innych. Nie powiem jednak, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Choć pisarki mają różne style i pomysły, to jednak większość z nich jest w pewien sposób do siebie podobna - angażują się w podobną tematykę, poruszają podobne problemy. Może to właśnie dobrze, może w końcu powstała grupa autorek zaangażowanych społecznie, które chcą i w jakiś sposób mogą coś zmienić.
Tylko za usunięcie spisu treści z książki ktoś powinien się smażyć w piekle.
---
coffee-kafes.blogspot.com
czytampierwszy.pl