Terry chciałaby zmienić świat. Urodzona w niewielkim miasteczku w stanie Indiana, nie pochodząca z bogatej rodziny, wie jak małe ma na to szanse. Kiedy więc jej uniwersytet przyłącza się do badań rządowych, postanawia wziąć w nich udział. Szybko okazuje się jednak, że to chyba nie był dobry pomysł...
Bardzo mi się podoba klimat powieści. Nie jest tak przerażająca jak serial, ale równie tajemnicza. Często jest dość trudna do przewidzenia, budzi ciekawość kolejnymi wydarzeniami, co piszę z perspektywy osoby, która serial widziała i stąd wiedziała, jak pewne rzeczy się potoczą i całość zakończy. Mimo to nie mogę narzekać na brak zagadek czy emocji związanych z rozgrywającymi się wydarzeniami. Tych nie brakuje, powieść obfituje w zwroty akcji, ma naprawdę ciekawie skonstruowaną fabułę, tym bardziej, że nawiązuje nieco do wydarzeń rzeczywistych.
Całkiem ciekawie wypadają też postaci. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście Terry, to z nią poznajemy większość wydarzeń. Od czasu do czasu pierwsze skrzypce przejmują pozostali uczestnicy badań, ale zdarza się to naprawdę rzadko, kiedy główna bohaterka nie może dotrzeć do pewnych informacji. Wszyscy mają dość wyraziste charaktery, choć nie da się ukryć, że Gloria i Ken nie są tu jakoś specjalnie ważni czy szczegółowo przedstawieni. Podobny problem można zauważyć w przypadku doktora Brennera - jest on tak tajemniczy, że w zasadzie do końca niewiele o nim wiemy, a czy to wada, czy zaleta każdy będzie musiał rozsądzić sam, ja mam mieszane uczucia.
Mroczne umysły są naprawdę ciekawa powieścią. Prawdopodobnie spodobają się bardziej osobom, które oglądają serial, ale mogą też być dobrym wstępem, po którym z przyjemnością sięgnie się po historię właściwą.
---
coffee-kafes.blogspot.com
czytampierwszy.pl