Powieści z wątkiem mafijnym są ostatnio bardzo modne i często łączone z romansami erotycznymi. Tuż obok naszych rodzimych autorek jak K.N. Haner (Seria Mafijna), czy Blanki Lipińskiej (365 dni, Ten dzień) i mojej ulubionej Augusty Docher (Kryształowe Serca), spotkać możemy również zagraniczne autorki, które cieszą się ogromną popularnością wśród Polskich czytelniczek, między innymi Amo Jones, T. M. Frazier. Książki te cechują się zazwyczaj dużą brutalnością oraz bardzo obrazowymi scenami seksu. Nie brakuje w nich również akcji, czego można się spodziewać po bohaterach spod ciemnej gwiazdy.
Sięgając po powieść „Złączeni honorem” wiedziałam czego mogę się spodziewać i nie nastawiałam się na jakieś wielkie zaskoczenie. Jak to często jednak bywa, autorka postanowiła nieco przełamać trendy królujące w tym gatunku i stworzyła opowieść dużo łagodniejszą i pozwalającą czytelnikowi poznać bohaterów oraz środowisko, w którym przyszło im żyć i się poznawać. Miało to swoje zarówno dobre, jak i złe strony. Pozytywnym, aspektem było to, że jej powieść nie została przeładowana scenami erotycznymi, a bardziej skupiła się na uczuciach bohaterów. Zastanawiałam się nawet czy można tę książkę nazwać erotykiem i doszłam do wniosku, że jest to jednak bardziej romans.
Wielką wadą okazało się to, że wspomnianej w opisie mafijnej rzeczywistości, praktycznie ciężko doświadczyć w powieści C. Reilly. Bohaterowie co jakiś czas wspominają o rodzinnych „interesach”, ale Aria z racji swojej płci zawsze była chowana pod kloszem, a Luca nie zamierza tego zmieniać. Akcji początkowo jest bardzo niewiele, co może nie spodobać się fankom mocniejszych wrażeń. Dopiero w finałowej scenie autorka popuściła wodze fantazji, a ja czytałam z zapartym tchem. To właśnie ta końcówka sprawiła, że bardzo chętnie sięgnę po kontynuację.
Jeżeli chodzi o kreację bohaterów, to okazali się oni całkowicie inni niż początkowo założyłam. Aria miała być zepsutą i twardą dziewczyną, która nie da sobie rozkazywać. Dziewczyna okazała się niesamowicie niewinna i bojaźliwa. Luca z kolei jak na prawdziwego bad boya przystało miał być osobnikiem siejącym postrach, bezkompromisowym i sięgającym bez pytania, po wszystko, czego tylko zapragnie. W rzeczywistości okazał się całkiem miłym i wyrozumiałym facetem, co bardzo mnie zaskoczyło. Być może, gdyby okazał się mniej miły, akcja w powieści znacznie by na tym zyskała. Nie ma jednak, co gdybać, bo jest jak jest, czyli całkiem dobrze.
Powieść Cory Reilly jest miłą odskocznią od książek w podobnej tematyce, w których sceny erotyczne przyćmiewają fabułę. Pomimo brutalnego świata, w jakim zostali osadzeni bohaterowie, główny wątek fabuły stanowią uczucia. Brak „krwawych” historii w większości powieści rekompensuje mocne zakończenie, które wzbudza nieodpartą chęć poznania kontynuacji. Polecam fankom romantycznych historii z nutką dreszczyku.