Niestety rozczarowanie

Recenzja książki Zamiana
Nie wierzę rekomendacjom na okładkach. Szczególnie od znanych osób, które zachwalają jednym, dość oklepanym zresztą, zdaniem debiutancką powieść jakiegoś nieznanego autora. Tu na okładce czytamy: „Fantastyczny thriller, pełen napięcia i zwrotów akcji”. Wszystko fajnie, tylko zastanawiam się, czy aby na pewno Lee Child czytał tę samą książkę co ja? Bo w tej wypowiedzi nie wszystko mi się zgadza. Ze stwierdzeniem, że fantastyczny nie będę dyskutować, bo to rzecz gustu. Jednak nie jestem przekonana, czy to na pewno jest thriller. I gdzie to napięcie i zwroty akcji?

Caroline i Francis są małżeństwem, które przeżywa kryzys. Kłopoty w związku pogłębiają się przez depresję męża i jego uzależnienie od środków farmakologicznych. Małżonkowie postanawiają udać się na urlop i z dala od problemów popracować nad swoim związkiem. Postanawiają, że idealną dla nich opcją będzie tak zwany Home Exchange, czyli wymiana domów. Zostawiają komuś swoje mieszkanie, a sami wyruszają na przedmieścia Londynu, aby zamieszkać w eleganckim, pięknym domu. Brzmi fajnie, prawda? Dość szybko jednak wymarzony urlop staje się dla nich udręką. Caroline zaczyna odnajdywać w surowo urządzonym wnętrzu przedmioty czy inne wskazówki, nawiązujące do jej wcześniejszego życia, o którym starała się zapomnieć. Tych nawiązań do jej dawnego życia pojawia się coraz więcej, a Caroline zaczyna odczuwać strach. Czyj to dom i kto mieszka u nich? Dlaczego przeszłość nie daje jej spokoju? Dlaczego upomina się o nią akurat teraz?

„Wiem jednak, że są rzeczy, które ranią człowieka na zawsze, od środka. Nie można tego wyleczyć, nie ma ucieczki. Jedyne, co można zrobić, to zakopać wspomnienia tak głęboko, żeby nie udało im się wydostać na powierzchnię”.

Pomysł z zamianą domów, która stała się podstawą dla tego thrillera, bardzo mi się spodobał. Niestety sam thriller już trochę mniej. Akcja rozwijała się bardzo niespiesznie. Czasem wolę, kiedy tak się dzieje, bo można lepiej poznać bohaterów. Jednak od thrillera oczekuję dynamiki, napięcia, oczekiwania i adrenaliny. Tu mi tego zabrakło. Tak naprawdę coś zaczyna się dziać dopiero po połowie, a do tego momentu zdążyłam się już książką zmęczyć. Właściwie nawet ta część praktycznie bez akcji była poprawna. Bohaterowie zostali dobrze nakreśleni, ich portrety psychologiczne były satysfakcjonujące. Tyle, że Ci ludzie przeżywali dramaty, nie tylko w swojej relacji, ale sami ze sobą. I tak naprawdę o tych ich osobistych dramatach, o cierpieniu i o dylematach moralnych jest ta książka.

Nie mówię, że źle się czytało. Nie, bo książka jest ciekawa, porusza wiele trudnych tematów i napisana jest przystępnym językiem. Nie o to chodzi. Cały czas chodzi mi o nazywanie tej pozycji thrillerem, do tego pełnym napięcia, czy zwrotów akcji. Cały czas wyczekiwałam, aż coś zacznie się dziać, zamiast czerpać przyjemność z doskonale przedstawionego psychologicznego wizerunku bohaterów. Bo to się autorce udało. Stworzyła bohaterów autentycznych, każdego z jakimiś dylematami i podejmującego walkę z samym sobą. Caroline mnie irytowała, była samolubna i nie potrafiła wziąć odpowiedzialności za własne czyny. Przez jej głupotę cierpieli inni. Postać Francisa jest również ciekawie przedstawiona. Oto psychoterapeuta, specjalizujący się w rozwiązywaniu problemów małżeńskich, który nie potrafi poradzić sobie ani ze swoim małżeństwem, ani nawet z samym sobą. Jest wycofany i gburowaty. Ale, w sumie, ma do tego prawo, chyba każdy mając taką żonę, stałby się w końcu zgryźliwy. Na pochwałę zasługuje fakt, że autorka sprawnie żongluje faktami z przeszłości i teraźniejszości. Różne punkty widzenia i różne perspektywy czasowe to był dobry zabieg, który wyszedł tej książce na dobre. Zakończenie nawet zaskakuje, co również zapisuję na plus tej pozycji.

„Tak wygląda życie. Podajemy cierpienie dalej, rozciągamy je, rozcieńczamy. Czekamy, aż tak bardzo się rozwodni, że stanie się prawie niewyczuwalne”.

Nie zrozumcie mnie źle. Ta książka nie jest zła, ale została przypisana nie do tej kategorii, co trzeba. Wydaje mi się, że umieszczenie jej w kategorii „literatura obyczajowa” byłoby bardziej odpowiednie. Miłośnicy thrillerów mogą być zawiedzeni, a osoby, które lubią tego typu historie, a nie przepadają za thrillerami, mogą po książkę nie sięgnąć. A szkoda, bo jest to całkiem niezły debiut.

Recenzja pochodzi z bloga: https://maitiribooks.wordpress.com/2019/05/04/zamiana-rebecc...

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu www.cztampierwszy.pl
Dodał:
Dodano: 05 V 2019 (ponad 6 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 175
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 30 lat
Z nami od: 27 IV 2019

Recenzowana książka

Zamiana



Uważaj, kogo wpuszczasz do domu... To miał być dla nich wyjątkowy czas: z dala od codziennej rutyny, dziecka i zmartwień. Nowy początek dla ich pogrążonego w kryzysie związku – jego chorobliwych reakcji i jej niewierności. Caroline i Francis zamienili się mieszkaniami: na tydzień oddali swoje mieszkanie w mieście i przenieśli się do eleganckiego domu na eleganckim przedmieściu Londynu. Mieli zap...

Ocena czytelników: 3.93 (głosów: 8)
Autor recenzji ocenił książkę na: 3.5