Robinsonowie z warszawy

Recenzja książki Nie umieraj do jutra
Wacław Gluth-Nowowiejski jest jednym z warszawskich robinsonów, których historie zawarł w swojej książce. Z talentem bajarza przeprowadza nas przez ruiny okupowanego miasta i pokazuje, że wśród zgliszczy tliło się życie. Często młode i z walecznym sercem. Robinsonowych historii było dziewięć, dziesiąta tylko legendą. Niczym rozbitkowie, dryfowali wśród salw wybuchów bomb oraz serii z karabinów maszynowych do miejsc, które mogły dać im nadzieję.
Często przymierali głodem, jedli zepsutą żywność i niezdatną do spożycia wodę, co także niektórym przypłacili życiem.
Każda historia jest inna, niektóre się ze sobą łączą. Kilkunastu ludzi, którzy cudem uniknęli śmierci, a niektórzy nawet własną przeżyli. W miejscu, gdzie nie został czasem kamień na kamieniu, czekali wybawienia.

‘Niemiecka drużyna saperów kończ właśnie kucie otworów w piwnicy. Wkrótce otwory te wypełnią ładunki wybuchowe. Operację kończy trębacz. Specjalny sygnał oznajmia, że wstępne prace zostały zakończone i można obiekt wysadzić. Antoni: I tak się dzieje. Potężny wybuch. Podłoga wiruje jak na okręcie. Ceglany pył wypełnia wnętrze, dusi. Aż osiada. Żyję. I oni żyją! Co za radość!’

Styl autora jest bardzo przyjemny, czyta się szybko, opisy nie męczą czytelnika. Podoba mi się, że tekst okraszony jest fotografiami miasta i portretami bohaterów, a dobry research pozwolił autorowi na przedstawienie dalszych losów ocalonych. Książka jest pomnikiem i wspomnieniem ludzi, którzy tak bardzo chcieli żyć. Polecam.

Książką odebrana za punkty na portalu CzytamPierwszy.
Dodał:
Dodano: 05 V 2019 (ponad 6 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 142
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 34 lat
Z nami od: 27 II 2019

Recenzowana książka

Nie umieraj do jutra



Istnieje pogląd, że od upadku powstania warszawskiego do zajęcia stolicy przez oddziały polskie i radzieckie miasto pozostało całkowicie martwą, pozbawioną ludności pustynią gruzów. Ale Warszawa nigdy nie była „królestwem bez poddanych”. Nawet w tym straszliwym czasie, kiedy na rozkaz von dem Bacha kto żyw musiał opuścić miasto, a w jego lewobrzeżnej części przystąpiły do działania niemieckie eki...

Ocena czytelników: 5 (głosów: 2)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0