Książka opowiada o 17-letniej Veronice, zwanej przez wszystkich Ronnie, która jest niezwykłą pianistką. Przez rozwód rodziców, myśląc, że ojciec je zostawił (ją, matkę i młodszego brata) rzuca granie i buntuje się.
Ronnie jako młoda osoba, dorastająca nastolatka, odczuwa wszystko mocniej, toteż rozwód rodziców był dla niej trudnym przeżyciem. Buntując się chciała zwrócić na siebie uwagę, pokazać, że to co się stało nie spływa po niej jak woda po szybie, ale boli ją. Nie powiem, że jest zagubioną dziewczynką, bo tak nie jest. Wie co robi i zdaje sobie sprawę z konsekwencji swoich działań. Bardzo mnie jej postać ujęła.
Podczas lata spędzonego u ojca zmieniła się nie do poznania. A na końcu całkiem odeszła od tej Ronni, którą poznałam na początku. Postacie były bardzo rozbudowane, każda z nich miała w sobie to coś niepowtarzalnego, każda z nich była miała jakieś wnętrze. Niekiedy dobre, a niekiedy złe. Bardzo przypadła mi do gustu narracja prowadzona z różnych stron. Raz przez Ronnie, kolejny raz przez Steve'a, a jeszcze innym razem przez Marcusa. Rozwój wydarzeń był zaskakujący, o ile początek mnie zachwycił, to koniec sprawił, że nie mogłam zapomnieć (i na dal nie mogę) o tej książce przez dłuższy czas. Autor naprawdę włożył w to opowiadanie całe serce i czuć było to czytając rozdział po rozdziale.
Ujął mnie za serce wątek z morskimi żółwiami, był naprawdę oryginalny i zarazem ciekawy. Książka jest dramatem jak i romansem z domieszką humoru. Były sceny, w których się śmiałam, w których płakałam i również te, przy których uśmiechałam się, niczym niepoprawna romantyczka. Zaciekawiła mnie relacja między siostrą (Ronnie), a jej młodszym bratem (Jonah). Była to taka 'normalna' relacja, między siostrą, a bratem, ale mimo to miała w sobie to coś. Niby sobie dokuczali, ale ta miłość między nimi była bardzo namacalna. Ta więź między rodzeństwem - coś niesamowitego.
Jedyna rzecz która mi się nie podobała w książce, a raczej osoba, to był Marcus. Cała jego postać była stworzona zła. Nie miał w sobie nic takiego ludzkiego.
Niemniej jednak, książkę polecam. Można się przy niej ubawić i popłakać ze smutku jednocześnie. Jest jedną z moich ulubionych książek i wątpię, że szybko zejdzie ze szczytu mojej małej listy. Mam nadzieję, że moja recenzja zachęci kogoś do przeczytania, bo naprawdę warto
.
www.magia-czytania.blogspot.com