Lubicie pozytywne książki o życiu, które jawią się jako bajka o Kopciuszku niosąc głęboko ukryte przesłanie? Szukacie historii, która was rozśmieszy, poruszy i zaskoczy intrygującymi pomysłami bohaterów? Chcecie wyruszyć na wirtualną podróż do Włoch, nie tylko utartymi szlakami? Jeśli odpowiedziałaś /-łeś twierdząco na moje pytania uważam, że jest to powieść dla Ciebie.
Laura i Weronika to czterdziestoletnie przyjaciółki - nauczycielka geografii w liceum oraz dziennikarka w piśmie modowym. Wera jest teoretycznie mężatką, ale w obliczu jego zdrad można uznać, że tylko szuka sposobu, jak się go oficjalnie pozbyć. Chcąc znaleźć dowody na niewierność, pojechała za nim nawet do Rzymu i dla zabawy zagrała wtedy w Enalotto...
...i teraz o godzinie 2:48 budzi Laurę, by podzielić się z nią radosną nowiną - wygrała ponad siedemnaście milionów Euro!!! Przyjaciółki wyruszają do Mediolanu, by odebrać wygraną. Przez kilka dni szukają super pomysłów na ulokowanie pieniędzy, którymi Wera ma podzielić się z Laurą. Do Mediolanu nie do końca im się spieszy, dlatego po drodze trochę zwiedzają i robią częste postoje - Austria, Venzone - lawendowe miasteczko we Włoszech, weekend nad jeziorem Garda i wiele innych... W wyniku niefortunnego wypadku z samochodem goszczą u rodziny sympatycznego adwokata Alessandro, zwiedzają też Wenecję... gdzie odkrywają, że termin odbioru nagrody mija za kilka godzin!!! Czy zdążą?
Banalna, ale sympatyczna fabuła, która kryje wiele niespodzianek i perełek rodem z Włoch. Bardzo miło spędziłam czas, przeżywając przygody roztrzepanych czterdziestolatek, które zaliczają wpadki w drodze do marzeń. "Gubią" kupon uprawniający do odbioru nagrody, nie pilnują terminu, ale jednocześnie pokazują uroki włoskich miasteczek. Najbardziej spodobały mi się historia i niezwykłość San Rocco di Sotto oraz San Rocco di Sopra oraz niezwykły plan Laury jak ożywić je turystycznie. Głowa pełna pomysłów, wsparcie pozytywnych ludzi, kiełkujące uczucia oraz pieniądze w wygranej - wszystko to sprawiło, że te dwie kobiety zaczynają rozkwitać. Jak poukładają się ich sprawy? Czy będą szczęśliwe? Czy powieść Kasi Pisarskiej może czymś zaskoczyć? Może, ale nie zdradzę Wam nic, bowiem zepsułabym Wam zabawę.
Osadzona w większości na włoskiej ziemi opowieść pokazuje, że w życiu liczy się pomysł na siebie i to, co chcemy robić, by osiągnąć szczęście. Niezależnie od tego czy będziemy mieszkać w dużym mieście czy na wsi; w zamku czy wiejskiej chacie. Zwłaszcza, że są takie chwile w życiu człowieka (na przykład Laury), że największym marzeniem jest domek na drzewie otoczony drutem kolczastym, pod napięciem.
Podsumowując - "Wiedziałam, że tak będzie" to pozytywnie zakręcona opowieść o tym, że na spełnianie marzeń nigdy nie jest za późno. Zwłaszcza że życie - choć przewrotne - mamy tylko jedno. O tym jak się dowartościować, o pokręconej kobiecej logice, graniu va banque, byciu happy a także miłości - przemijającej oraz tej rodzącej się. O szczęściu, którym jest tak naprawdę jest zwykłe życie ze zwykłymi sprawami. Niezwykle sympatyczna, lekka i humorystyczna lektura, przeplatana przyziemnymi sprawami.
recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/