Sobota przed weekendem majowym to idealny czas by zrobić wielkie otwarcie nowej galerii handlowej.
Sprytne sztuczki marketingowe i widmo wolnego wprawiają kupujących w dobry humor, a słupki sprzedaży pną się do góry jak szalone.
Jednak nie wszystko jest tak idylliczne, naprędce otwarty obiekt zawiera pewne niedoróbki, więc dwie godziny przed zamknięciem wybucha alarm pożarowy, który okazuje się niegroźny.
Teraz do czasu, powrotu ekip techników, w obiekcie powinno zostać trzech ochroniarzy (docelowo ośmiu). Jednak plątanina korytarzy i dekoracji, skrywa kogoś jeszcze; złodzieja - zwabionego ochotą szybkiego zarobku, matkę ‘psycholożkę’ – próbującą ochronić swoją córkę, dwie nastolatki – żyjące według reguł portali społecznościowych i dwóch dilerów, którzy chcą je złapać.
Każda z tych postaci chce osiągnąć swój cel i nie cofnie się przed niczym. Niebezpieczeństwo jest wręcz namacalne. To istne igrzyska śmierci, kto przetrwa do rana?
Autorka pisze w sposób specyficzny, wręcz surowy, dzięki temu wprowadza zimny, wręcz przerażający klimat. Historie poznajemy z kilku perspektyw, różnych bohaterów, co pozwala nam lepiej zrozumieć ich pobudki i psychikę. Jednoosobowa narracja tu nie przeszkadza, a wręcz pomaga.
Dialogi nie są sztuczne, ale specyficzne, zimne, cząstkowe – czuć w nich wiele negatywnych emocji, to potęguje klimat.
Dostajemy trochę zironizowany obraz współczesnego świata, gdzie moralność zastępowana jest żądzą lajków, a mieć to znaczy być. Ludzie nie rozstają się ze swoimi smartfonami, sprzedają swoją prywatność, żyją wirtualnie.
‘Żyjemy w czasach nadmiaru i nie ukrywam, że miasto nie potrzebuje nowej galerii handlowej. Ale miasto jej chce!’
Przez spaczone postrzeganie świata nie potrafią wyczuć niebezpieczeństwa.
Marta Guzowska rozpoczęła swój debiut literacki w świetnym stylu, naprawdę liczę na więcej.
Książka odebrana za punkty w serwisie CzytamPierwszy.