Krzysztof Koziołek to autor kilkunastu książek, w tym doskonałego thrillera medycznego "Nie pozwól mi umrzeć" czy kryminału retro "Imię Pani". Spod jego pióra wychodzą niezwykle dopracowane historie a najnowsza - kolejny kryminał retro "Nad Śnieżnymi Kotłami" - będzie miała premierę 20 marca.
sierpień 1939, Schreiberhau (Szklarska Poręba)
Asystent kryminalny Anton Habicht został wezwany do hotelu górskiego 'Nad Śnieżnymi Kotłami', gdyż jednej z goszczących tam pań zaginęła biżuteria. Policjant szybko uporał się z odnalezieniem błyskotki i właściciel hotelu Alfred Engler ugościł go posiłkiem na przeszklonej werandzie restauracji, by mógł podziwiać cudowne widoki. Niestety... Nie dane mu było zjedzenie posiłku w spokoju, bowiem okazało się, że na ziemi przed werandą leżało ciało! Komu mogło zależeć na śmierci czterdziestoletniej Elfriede Goretzkiej, żony urzędnika z miasteczka? Co robiła w górach bez męża? W jakim celu w hotelu przebywali wtedy dyrektorzy ważnych instytucji ze Schreiberhau?
Trzy dni później zostaje znalezione ciało pewnego poszukiwacza minerałów a Habicht łączy go ze śmiercią Goretzkiej. Dlatego odwiedza kolejno dyrektorów obecnych wtedy w hotelu, a także gruźlików przebywających w sanatorium, mogących pomóc w sprawie wypadku poszukiwacza. Co wyniknie z tych rozmów? Czego się dowie? Oliwy niepewności doleje pewna podsłuchana przez Antona rozmowa... A kiedy w tak krótkim odstępie czasu pojawi się jeszcze jedno ciało historia nabierze rozpędu. Dokąd Antona zaprowadzą tropy? Jakie tajemnice odkryje pośród przedstawicieli miejscowego establishmentu?
Tajne rozmowy, spotkania, przekazywane łapówki, mnogość podejrzanych, trzy morderstwa oraz liczne przestępstwa poboczne - nie można się dziwić, że asystent kryminalny cierpi na bóle głowy i chwilami na wie co dalej. Poturbowany i zastraszony, pakuje się w nowe kłopoty, w większości musi radzić sobie sam w prowadzeniu tych spraw, gdyż nie cieszy się sympatią przełożonego.
Niezmiernie mi się spodobała osoba Habichta, gdyż w odróżnieniu od super policjantów, jest nieco nieporadny, nie zawsze wie co dalej a czasami odkrywa coś przypadkiem, jednocześnie pakując się w kłopoty.
Kryminał retro rządzi się swoimi prawami a autor ogromem pracy włożonej w przygotowanie tej historii udowodnił, że potrafi oddać ówczesne realia naprawdę świetnie. Z nabożną czcią opisał nie tylko kulinarne zwyczaje, ale również kolej, skocznie, huty, szybowce czy zielarzy. Znajdziecie tutaj również wzmianki o kulturze, sztuce, nieco sportu, turystyki i przemysłu regionalnego, a także informacje o złożach pirytu czy kwarcu. Jak przystało na opowieść z górami w tle, nie zabrakło wspominek o wypadkach czy intrygujących wysokogórskich historii.
Postacie, zagadki, trupy i niespodzianki się mnożą a Antonowi przybywa siwych włosów - jestem tego pewna, choć autor nie wspomniał... Ale starałam się, postawić siebie na jego miejscu - to był naprawdę trudny dla niego miesiąc. Wokół wciąż pojawiają się osoby, które coś ukrywają, mniejszej lub większej wagi... Chwilami szeroko otwierałam oczy i usta... z przerażenia.
Podsumowując - "Nad Śnieżnymi Kotłami" to pełen napięcia, tajemnic, intryg i zwrotów akcji kryminał osadzony w miesiącu poprzedzającym wybuch II wojny światowej. W przepięknej górskiej scenerii dochodzi do kilku morderstw, nielegalnych działań, podziemnych spisków a poszczególne wyjaśnienia zagadek wprawiają w zdumienie, zwłaszcza wątek ze szpitalem. Ta historia wielokrotnie potrafi zaskoczyć, zszokować, wodzić za nos; ujawnia realia pracy w ówczesnej policji, pokazuje jak traktowano chorych na gruźlicę czy psychicznie. Doskonałe odwzorowanie czasów z dbałością o szczegóły.
recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/