Wzruszająca historia małego chłopca chorego na białaczkę. Książka napisana w formie listów kierowanych do malutkiego synka przez kochającą matkę i to właściwie Ona jest główna bohaterką "Złotych oczu", gdyż zbiór listów przedstawia przeżycia, uczucia i ogólny stan psychiczny kobiety, która w każdej chwili może stracić dziecko...
"Złote oczy" niezwykle przypominają "Oskara i Panią Różę" - opowiadanie również o umierającym chłopcu (niestety z przeciwnym zakończeniem), tak więc dla miłośników E.E. Schmitta powinny one stanowić interesującą propozycję. Jeden z końcowych rozdziałów kojarzy się także z "Małym Księciem", choć może nie każdy to tak odbierze. Wydaje się możliwym odnalezienie tu niejakiego przesłania moralnego, zachęcającego do nieporzucania nadziei oraz wiary w prawdziwe uczucia.
Niestety, jako osoba wpierw czytająca okładkowe opisy, jeszcze przed rozpoczęciem lektury znałem już jej zakończenie, a to, jak sądzę, źle świadczy o Wydawcy. Marny to jednak zarzut, a książka dobra na dwa jesienne wieczory...
Lub jeden dłuższy. Bo czyta się ją naprawdę prędko