Theresienstadt miało stać się miejscem poprawiającym wizerunek nazistów. Piękny, zadbany obóz, właściwie miasto, w którym wszyscy żyją szczęśliwie i zajmują się sztuką. Stworzenie takich pozorów okazało się nietrudne, ale pod nimi rozgrywała się przerażająca walka o przetrwanie, a każde kolejne posunięcie było wykalkulowane.
Bardzo dużą rolę w powieści odgrywa muzyka - bohaterowie organizują koncerty, wystawiają sztuki, przygotowują się do nich. Te fragmenty niewątpliwie bardziej spodobają się osobom znającym się na muzyce, interesującym się nią - nie brak im fachowej terminologii, laik niekoniecznie będzie wiedział, o co chodzi, niekoniecznie też będzie potrafił sobie to wyobrazić. W rzeczywistości obozowej nie brak też patosu w wypowiedziach bohaterów, podkreślania trudnej sytuacji, ale i własnego poświęcenia, działania dla dobra innych, choć historia oceni to znacznie gorzej. Przez to w wypowiedzi bohaterów wkrada się pewna sztuczność, zdają się być podporządkowane celom ekspozycyjnym lub, w pewnym stopniu, ideologicznym.
Z tych względów znacznie bardziej podobają mi się fragmenty powieści poświęcone Elisabeth. Są ciekawsze pod względem fabularnym - po prostu więcej się dzieje, obserwujemy bardziej różnorodne sytuacje i problemy. Autor przedstawia nam mechanizmy polityczne od zaplecza, rozterki, próby robienia kariery, ale też w pewnym stopniu walki o przetrwanie. Poza tym bohaterka i osoby w jej otoczeniu są ciekawie zaprezentowane. Tak naprawdę niewielu z nich wierzy w nazistowskie idee. Przedstawieni są raczej jako postaci pragnące sławy i kariery. Większość nie ma moralnych dylematów, nie przejmuje się losem Żydów czy kogokolwiek innego, a tylko ich samych. Wyjątkami są właśnie Elisabeth i jej ojciec. Kobieta jako bohaterka pełna dylematów, pytań, na które musi znaleźć odpowiedź i obserwujemy ją w tych poszukiwaniach. Jej ojciec już odpowiedzi ma, a dylematy zastąpiła gorzka pewność i poczucie winy. Ukazanie tych dwóch postaci jest najciekawsze w całej powieść - nie dość, że są to najbardziej skomplikowane postaci, to jeszcze najlepiej poznajemy ich sposób rozumowania, wahania, problemy, emocje. Nie o wszystkich postaciach powieści można powiedzieć to samo.
Güell nie unika jednak dość tanich zagrań - nie wiem, jak inaczej nazwać fragment rozgrywający się w krematorium. Wydaje się być niepotrzebny, ale przyznaję, że stanowi ładną klamrę dla powieści.
Uwiezieni w raju to powieść dość ciekawa. Raczej nie wstrząsa, nie przedstawia wielu faktów historycznych, czy szerokiego obrazu wojny, ale pokazuje trochę mniej znanym fragment historii Zagłady. Pod tym względem książka jest warta uwagi.
---
Także na coffee-kafes.blogspot.com
czytampierwszy.pl