Tytułowym "Testamentem" jest ostatnia wola Beaty Widery.
W którym zapisała okazałą posiadłość, swojemu lekarzowi Rafałowi Kranzowi.
Wydawało by się że doktor powinien się cieszyć, nic podobnego.
W posiadłości leży ciało jego pacjentki. Okazuje się że w martwym organizmie znajdują się substancje które ją zabiły. Na dodatek są dowody na to że przepisał je Kranz.
Czy są one spreparowane? I czy zdjęcie, na którym są lekarz z pacjentką, na wspólnym wypoczynku to fotomontaż?
Trzeba dodać że to ginekolog.
Tak więc wątek kryminalny jest ciekawy, książkę czyta się szybko i przyjemnie.
Trzyma w średnio lekkim napięciu, jest trochę suspensów.
Postacie oprócz tych które znamy z poprzednich tomów cyklu raczej słabo wykreowane.
Znów mogłem poznać kilka obcych mi słów.
Poszerzyłem także swoją wiedzę.
Ogólnie podobało mi się to czytadło. Dobre dla zabicia czasu, jednak nie zachwyciło mnie.
Stawiam mocne 6/10, choć wahałem się nad przyznaniem siódemki.
Znany warszawski ginekolog niespodziewanie otrzymuje ogromny spadek od jednej ze swoich pacjentek, choć przyjął ją w gabinecie tylko raz. W skład masy spadkowej wchodzi zapuszczona nieruchomość, która lata temu po reprywatyzacji stała się własnością kobiety. Kiedy lekarz jedzie na miejsce, czeka go kolejne zaskoczenie – odnajduje zwłoki w stanie zaawansowanego rozkładu, a niedługo potem ginekologi...