Dobry czy zły pies?

Recenzja książki Bezpański. Ballada o byłym gliniarzu
Psy rzadko bywają dobre albo złe.
Najczęściej są takie, jak zostaną wychowane.

Każdy telefon był ważny. Każdy oznaczał konkretną sprawą z konkretną ofiarą i konkretnym sprawcą, którego nie zawsze udało się schwytać. Jednak oni próbowali, poświęcając nawet wolny czas, dłubiąc po godzinach w sprawie sprzed wielu dni, by tylko sprawiedliwości stało się zadość.

Milicjanci, policjanci, psy, strażnicy — różne ich nazywano na przestrzeni lat, a oni się nie zmieniali. Byli dobrzy i źli gliniarze. Komunistyczni milicjanci i demokratyczni policjanci. Groźne psy i odważni strażnicy. Różnie bywało, raz byli kochani, innym razem nienawidzeni. Aż w końcu wierne i posłuszne psy zostają pozbawione pana, a potem wyrzucone na ulicę, by stać się bezpańskimi.

Adam Bigaj (ps. Księciunio) jest narratorem oraz współtwórcą książki Bezpański. Ballada o byłym gliniarzu, którą stworzył z pomocą znanego już autora Jakuba Ćwieka. Tym razem nie otrzymujemy od tego drugiego fantastycznej historii z udziałem bogów czy aniołów, lecz zapis ponad trzydziestoletniej służby wrocławskiego policjanta.

Po cyklu Kłamcy byłam dosyć nieprzychylne nastawiona do twórczości Ćwieka. Mimo to sięgnęłam po Bezpańskiego i zostałam miło zaskoczona. Nie wiedziałam, czego się spodziewać poza tym, że historia miała opowiedzieć o byłym funkcjonariuszu prawa. Dostałam zbiór opowieści i wydarzeń ze służby Adama Bigaja: od jego pracy milicjanta w komunistycznych czasach po przemianowanie się w policjanta i walkę z przestępczością w XXI w.

Cała historia składa się z trzech części. Pierwsza dotyczy czasów milicji, druga — policji, a trzecia — otrzymania przez Bigaja awansu, który nie był szczytem jego marzeń. Poznajemy kolegów z pracy Księciunia, ściganych przez nich przestępców oraz ucholi, znanych lepiej jako kapusie. Przydawali się w zdobywaniu informacji czy łapaniu rabusiów, ale czasami również zostali schwytani i przyprowadzeni na komendę. Ich pomoc wydawała się często nieodzowna, bo to właśnie oni mieli dostęp do wiedzy, która była ukryta przed policją.

Trudnym zadaniem jest napisanie recenzji o całej książce, bo naprawdę dzieje się w niej wiele. Każdy rozdział opowiadał inną historię o przyjaźni, służbie, ale też błędach i porażkach. Nie da się tu mówić o innych minusach niż tylko o tych dotyczących samego postępowania milicjantów czy policjantów. Oszustwa, gra w dobrego i złego glinę czy ciągłe spożywanie alkoholu nie przedstawia funkcjonariuszy w zbyt dobrym świetle. Jednak to i dobrze, bo dzięki temu widzimy, że autorzy nie starali się na siłę wybielić pracy policjantów, a przedstawili ją w pełnym świetle. Nie unikali pisania o tym, co trudne, ale nie pomijali również tych dobrych wydarzeń.

W historii najbardziej podobały mi się akcje przeprowadzane przez Bigaja i jego kolegów z pracy. Nie bali się wtedy zakładać przebrania — co nasuwało mi na myśl Sherlocka — i w nim łapać przestępców. Wpadali na nowe pomysły, dzięki którym łatwiej było namierzyć sprawcę lub udowodnić jego winę. Kreatywność z wyobraźnią zdawały się nie odstępować ich na krok.

Bezpański. Ballada o byłym gliniarzu jest ciekawą pozycją w twórczości Jakuba Ćwieka. Razem z Adamem Bigajem opowiadają o prawdziwych wydarzeniach, osobach, by ukazać, z czym na co dzień zmagali się — i wciąż zmagają — policjanci. Czasami mogli liczyć na uznanie, a kiedy indziej ludzi zmieszali ich z błotem. Na pewno pozycja jest warta przeczytania, jeśli chcemy bliżej poznać policyjny świat.

„Zdanie o człowieku, z którym ma się pracować i na którym trzeba polegać, najlepiej wyrobić sobie samemu”.

czytampierwszy.pl
Dodał:
Dodano: 27 I 2019 (ponad 6 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 178
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 27 lat
Z nami od: 27 I 2019

Recenzowana książka

Bezpański. Ballada o byłym gliniarzu

,

Psy rzadko bywają dobre albo złe. Najczęściej są takie, jak zostaną wychowane. Zapis przeszło trzydziestoletniej służby podinspektora Adama Bigaja (ps. „Księciunio”), w latach 90. kierownika sekcji zabójstw na wrocławskim starym mieście, a później wieloletniego naczelnika wydziału kryminalnego na Rakowcu. Jak na co dzień wyglądała „psia służba”? Współpraca szeregowych milicjantów ze Służbą Bezpi...

Ocena czytelników: 4.25 (głosów: 4)
Autor recenzji ocenił książkę na: 4.0