Czym dla nas jest Wigilia? Jakie symbole mają największe znaczenie tego dnia? Ku czemu kierujemy naszą uwagę? Czy oby na pewno priorytetem jest to, co być powinno? Możecie mi wierzyć, lub nie ale ta książka Karoliny Wilczyńskiej potrafi zmienić światopogląd niejednego człowieka... Skąd taki wniosek?
Akcja książki rozgrywa się tylko i wyłącznie jednego dnia - dwanaście godzin licząc od wigilijnego poranka. Otwierając magicznie błękitną i gwieździstą okładkę zaglądamy pięciokrotnie (co kilka godzin) w codzienność sześciu rodzin. To bardzo wyjątkowe rodziny, gdyż starają się żyć dobrze i dążyć do szczęścia, ale jednocześnie jakże zwyczajni ludzie, którzy błądzą, popełniają gafy i podejmują złe decyzje... Czasami nie potrafią powiedzieć prawdy, zdradzić marzeń, otworzyć się, uwierzyć w prawdziwość uczucia drugiego.
"Czasami trzeba plecy zgiąć i być wdzięcznym, że ludzka dobroć jeszcze całkiem ne umarła." *
Niespełna trzydziestoletni Daniel pracuje w kancelarii adwokackiej, choć nie jest to jego marzenie, ale nie potrafi sprzeciwić się ojcu. Nie ma w sobie dość siły, by wyznać rodzicom prawdę o sobie.
Krystyna jest starszą panią, która sprząta u bogaczy, by zadbać o wnuczęta. Jej córka spadła na dno i żadne argumenty nie chcą sprawić, by zadbała o dzieci. Czy babci uda się uratować je przed domem dziecka?
Tadeusz uważa się za człowieka na poziomie, ale jeszcze kiedy żona była w ciąży, znalazł sobie uciechy na boku... I tak już od kilkunastu lat... Co musi się zdarzyć by się opamiętał?
Natalia unika rodziców, pragnie żyć po swojemu i być z miłością swojego życia. To nic, że on jest chory...
Elwira właściwie nie ma powodów do narzekania - mąż jest szefem firmy, wciąż uwielbiają wspólne miłosne igraszki, żyją na poziomie a nawet wybierają się za granicę. Brakuje im tylko jednego do pełni szczęścia...
A Zbyszek wciąż pracuje... Chce zapewnić żonie i maleńkiej córeczce to co niezbędne. Dziecko właściwie go nie zna, ale i tak najbardziej liczy się awans... Ponad wszystko...
I jeszcze dziewczynka samotnie stojąca pod galerią handlową... Niezwykły symbol tych świąt... Bo w obliczu własnych nieszczęść i gonitwy z zegarkiem w ręku nikt tak naprawdę, nie zdziała nic dla innych...
"...matki zawsze znają prawdę, zanim zostanie ona wypowiedziana." **
Niektórzy próbują być szczęśliwi za wszelką cenę, inni tak po prostu, zwyczajnie. Nie wszyscy doceniają to co mają, pragną więcej i więcej. Każdy z nich ma inne priorytety, po swojemu walczy z problemami, trudności jakie stawia przed nimi życie próbuje ominąć, przeskoczyć, wyprzedzić. Ale nie każdemu dane jest świetlane zakończenie...
I choć nie można położyć na szali życia, miłości i szczęścia, bo nie da się ich zważyć czy zmierzyć to przecież można do nich dążyć. U bliskich szukać wsparcia, odpuścić wyścig po szczeblach kariery i poświęcić nieco czasu rodzinie. Dzieciom dać przykład, małżonków przytulić, zadbać o chwile we dwoje, rodziców wesprzeć.
Los każdej z rodzin wzbudził we mnie wiele emocji. Śmiałam się i płakałam wraz z bohaterami, ale najbardziej poruszyła mnie historia babci Krysi i jej wnucząt. Prócz nich to chyba tak mocno zaciskałam kciuki już tylko za Bartka. Czy ich losy potoczyły się zgodnie z moim marzeniami? Otóż nie do końca...
Uwielbiam powieści Karoliny Wilczyńskiej, ale ta - świątecznie magiczna - jest najpiękniejsza ze wszystkich, które miałam okazję poznać. Tak, wiem że tematyka sama w sobie jest szczególna, ale i tak czuję się oczarowana.
"Nie można obciążać tych, którzy odchodzą, naszym żalem i smutkiem. Należy im się spokój i poczucie, że załatwili wszystko, co dla nich ważne." ***
Podsumowując - "Spełnione życzenia" to powieść o tym, że nie wszystkie życzenia się spełniają a czasami spełniają się inaczej, niż tego oczekiwaliśmy. Pięć ludzkich historii przepełnionych żarem miłości, zdradą, odrzuceniem, niezrozumieniem oraz samotnością. Bogactwo przeplata się z biedą, małżeństwa zgodne ze skłóconymi a w tle majaczą tajemnice, ukryte pragnienia i gasnąca nadzieja. Przepiękna, poruszająca i myślę, że nawet twardzielom zaszklą się oczy
* K. Wilczyńska, "Spełnione życzenia", IV Strona, Poznań 2018, s. 17
** Tamże, s. 183
*** Tamże, s. 199
recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/