Love Line tom pierwszy

Recenzja książki LOVE Line
O twórczości Niny Reichter usłyszałam przy okazji pojawienia sięna rynkku wydawniczym „Love Line”, która tuż po premierze została okrzyknięta literackim arcydziełem. Niemal na każdym kroku spotykałam się z bardzo pochlebnymi opiniami i wręcz peanami pochwalnymi na cześć autorki. To chyba dlatego tak długo wstrzymywałam się z jej przeczytaniem, postanowiłam przeczekać premierową burzę i zabrać się za jej lekturę na spokojnie.


Nina Reichter z wykształcenia prawniczka. Urodziła się w Polsce. Razem z mężem mieszka za granicą. Prywatnie Reichter jest fanką kuchni fusion, wielbicielką kotów rasy Devon Rex. Zadebiutowała i zachwyciła czytelniczki swoją bestsellerową serią „Ostatnia spowiedź”, która wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością. Love line jest piątą książką w jej dorobku literackim.


Początek powieści Niny Reichter absolutnie nie dawał nadziei, że ta powieść będzie czymś się wyróżniała. Jesteśmy świadkami jak dość dziwnego spotkania Matta z Beth. Dziewczyna nie jest zainteresowana nawiązaniem znajomości, ale od tej rozmowy zależeć będzie przyszłość naszego bohatera, więc nie zraża się je niechęcią. Tak zaczyna się bardzo wiele powieści, jednak tu Nina Reichter dodała coś, czego w innych nie spotkamy, a mianowicie PUA. Jest to organizacja, która para się szkoleniem mężczyzn, którzy nie mają odwagi w kontaktach z kobietami. Pomysł całkowicie mnie zachwycił, ale doceniłam go dopiero po przeczytaniu około 200 stron „Love Line".


Autorka dość dobrze przemyślała fabułę swojej powieści. Już na początku jesteśmy świadkami zdarzeń, do których nawiązuje zakończenie książki, co bardzo je uatrakcyjnia. To, co jest zaletą zakończenia, okazało się niestety ogromną wadą pierwszej połowy powieści. Zaczynając czytać każdą kolejną książkę, czytelnik musi poznać bohaterów, ich sytuację życiową, jak również oswoić się ze scenerią i całym otoczeniem. Do zapamiętania i ogarnięcia zazwyczaj jest całkiem sporo, co jednak przy stopniowym wprowadzaniu nie stanowi większego problemu. W „Love line” w pakiecie z początkowym rozeznaniem mamy kilka sytuacji, które wprowadzają chaos ze względu na nieznajomość bądź nieogarnięcie tematu. Te wątki bardzo szybko się urywają i są jakby tylko wspomniane, początkowo całkowicie niezrozumiałe i niepotrzebne okazują się dość istotne w kolejnych etapach lektury.


Zagłębiając się w lekturę książki Niny Reichter przez ponad połowę nie miałam pojęcia, w jakim kierunku podąży autorka. Tytuł i okładka sugerowały, że będzie to pełna uniesień historia miłosna, ale nic na to nie wskazywało. Bohaterom wciąż coś stawało na drodze i nie mogli się spotkać, kilka razy niemal na siebie wpadali, ale wciąż coś odciągało ich uwagę, ten zabieg miał chyba budować napięcie, mnie jednak nieco nużył. Gdy wreszcie doszło do ich „połączenia” wszystkie informacje, które wydawały się chaotyczne i zbędne zaczęły klarować się w bardzo złożoną i doskonale przemyślaną fabułę, co całkowicie zrewidowało moją dotychczasową opinię o powieści Niny Reichter.


Bohaterowie „Love Line” są osobami, które trudno jednoznacznie skatalogować jako bohaterów pozytywnych i negatywnych. Każdy z nich posiada wiele różnych cech, które sprawiają, że wydają się bardzo realni. Mowa tu zarówno o głównych bohaterach, jak i postaciach drugoplanowych. Te osoby, którym początkowo przypięłam plakietki „tych dobrych”, w dalszej części powieści robili coś, co kazało mi zmieniać swoją opinię i odwrotnie, Ci „źli” okazywani się nie tacy straszni.


„Love line” okazała się powieścią, którą można podzielić na dwie części. Pierwsza to chaotyczna i nieco nudnawa relacja nieszczęśliwych bohaterów z życia przed ponownym spotkaniem Matta i Bethany. Druga jest całkowitym przeciwieństwem pierwszej, tu akcja nabiera tempa, a dramaty, niedopowiedzenia i wielka, piękna, choć trudna miłość sprawia, że szalenie trudno oderwać się od lektury. To tempo jest utrzymane do samego końca powieści, co wywołało u mnie wielką chęć sięgnięcia po jej kontynuację.


„Love line” nie jest powieścią idealną i posiada wiele wad, które mogą zrażać czytelnika podczas czytania, jednak uważam, że przy tej powieści warto przebrnąć przez cierpki początek, aby dotrzeć do soczystego i słodkiego wnętrza. Burzliwy romans, tajemnice z przeszłości, zazdrośni kochankowie oraz rozpieszczona pannica to tylko niewielki ułamek przeszkód, które stają na drodze wielkiej miłości. Nina Reichter udowodniła mi, że te wszystkie pozytywne opinie na temat jej twórczości, okazały się całkowicie zasłużone, a ja podobnie jak wiele osób przede mną jestem zauroczona nie tylko jej umiejętnością zaskoczenia czytelnika, ale również skrupulatnym tworzeniem fabuły.
Dodał:
Dodano: 28 XI 2018 (ponad 6 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 121
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 38 lat
Z nami od: 01 VIII 2017

Recenzowana książka

LOVE Line



„Gdy spotkasz kogoś, w kim mógłbyś się zakochać, wiesz o tym od razu” Matthew Hansen - przystojny młody psycholog - doradza kobietom, jak zbudować satysfakcjonujący je związek i nie pozwolić sobą manipulować. Jest twórcą popularnej internetowej audycji LOVE Line, a jego charyzma i celne rady przyciągają miliony słuchaczek. Zrządzeniem losu spotyka Bethany McCallum, będącą w trakcie rozwodu dzien...

Ocena czytelników: 4.87 (głosów: 4)
Autor recenzji ocenił książkę na: 4.5