"Płacz- przekonywała samą siebie- nie jest oznaką słabości. Płacz to dowód na to, że żyjesz."
"Moja Jane Eyre" jest drugą częścią "Mojej Lady Jane", lecz spokojnie można te książki śmiało czytać oddzielnie. Nie są ze sobą kompletnie powiązane, każda z historii zaczyna się w innym miejscu z innymi bohaterami, więc nie ma przeszkód zacząć przygodę od końcowego tomu.
Wracając do drugiej części, spotykamy niektórym znajomą sierotę z książki Charlotte Bronte. Dziewczyna, choć młoda doskonale wie co to znaczy głód i zimno przedzierające się do szpiku kości. Przy boku Jane Eyre stoją dwie wiernie przyjaciółki, z czego jedna jest niezwykła- i tu nie chodzi o charakter. Charlotte, która nie wyjmuje nosa z swojego notesu oraz Helena, podążająca krok w krok za Jane, tworzą z główną bohaterką mieszankę wybuchową, choć jedna o drugiej nie wie. Z początku nudny żywot kobiet, przybiera zupełnie innego wyglądu. Zmiana miejsca zamieszkania Jane, nowa praca i ten jedyny, przy którym główna bohaterka zmienia się nie do poznania. Oczywiście nie mogę zapomnieć o Panie Blackwoodzie! Mężczyzna pojawiający się znikąd, specjalizujący się w łapaniu duchów, w sposób -według Jane Eyre- drastyczny.
Brzmi nieprawdopodobnie? Oryginalnie? A może lekko przerażająco? Tylko czytać!
Pierwsze co muszę powiedzieć o książce to pomysł, oryginalność- tymi cechami autorki zarobiły u mnie olbrzymiego plusa. Jak na razie, nie spotkałam się z takim typem książek, gdzie zwykłe obyczajówki zmieniają się w powieści fantasy. Według mnie to na prawdę dobry pomysł! Nie dosyć, że spędziłam miło czas z nowością wydawniczą, to także mam ochotę sięgnąć po tą "przerobioną" pozycję.
Wspominając o bohaterach, moje serce skradł Alexander Blackwood, agent Towarzystwa do spraw Relokacji Dusz Zabłąkanych. Zauroczył mnie swoją upartością, sprytem, humorem oraz opanowaniem, gdzie w wielu sytuacjach niejednemu tych cech by brakło. Mężczyznę co prawda z początku widzimy w złym świetle, gdzie łapie w "brutalny" sposób duchy lub namawia Pannę Eyre do zostania agentem w Towarzystwie. Kobieta oczywiście sukcesywnie odmawia, co usprawiedliwia marzeniem zostania guwernantką (nie dajcie się zmylić, pod tą wymówką siedzą inne sprawy).
Mówiąc o minusach, mogę śmiało stwierdzić, że wyprowadzały mnie z równowagi dopiski od autorek. Pojawiały się w najmniej oczekiwanych momentach, co tylko powodowało, że człowiek został wyprowadzony z akcji bohaterów i sprowadzony drastycznie na ziemię. Według mnie, jeśli autorki chciały dodać coś od siebie, powinno być to zawarte na samym końcu książki lub na dole strony, gdzie bez przeszkód moglibyśmy do tego wrócić po zakończeniu długo wyczekiwanego momentu w książce.
Reasumując, książkę jak najbardziej polecę przeczytać, jeśli szukacie czegoś lekkiego, wprawiającego w dobry humor z nutką romansu i fantastyki!
"Człowiek obdarzony darem kreatywności nie zawsze nad nim panuje. Za czasem okazuje się, że niektóre z jego pomysłów żyją własnym życiem i podejmują niezależne decyzje."
czytampierwszy.pl