"Gniew" jest trzecią książką Zygmunta Miłoszewskiego jaką przeczytałem.
Tym razem jestem lekko rozczarowany, czegoś mi zabrakło.
Początkowo akcja się nie kleiła, toczyła się wolniej niż w poprzednich częściach trylogii.
Powieść ma swój klimat, ale składa się na niego ponura pogoda. Do tego ponurzy ludzie, szczególnie prokurator Teodor Szacki i przygnębiające, bestialskie zło z jakim musi się zmierzyć wymiar sprawiedliwości.
Tym razem akcja toczy się w Olsztynie, gdyż tam wywiało słynnego prokuratora.
Miało być mu tam lepiej, a protagonistę coraz bardziej wszystko wkurza.
Można zacytować powiedzenie że człowiek przed sobą nie ucieknie, gdziekolwiek się uda będzie się musiał zmierzyć z własnymi i innych słabościami.
W powieści zawarta jest wiedza na temat działania wymiaru sprawiedliwości, trochę z chemii i po trosze z innych dziedzin.
Tym razem ofiarą pada Piotr Najman, szef biura podróży.
Jego szkielet zostaje przypadkowo znaleziony w schronie z drugiej wojny światowej.
Co dziwne niecały tydzień wcześniej był ostatni raz widziany.
Jak to się stało że denat w ciągu tygodnia z człowieka biegającego po parku nagle stał się szkieletem, nawet bez tkanki łącznej.
Zagadka ma swoje rozwiązanie, więcej już nie zdradzę.
"Gniew" to pożegnanie z Szackim, jednym z najbardziej znanych bohaterów kryminalnych w Polsce, dostrzeżonym i docenionym na świecie, co potwierdzają recenzje i wyróżnienia dla kolejnych wydań książek Zygmunta Miłoszewskiego za granicą.
Prestiżowy „Publisher’s Weekly” w recenzji "Uwikłania" napisał, że czytelnicy będą chcieli kontynuacji losów prokuratora Szackiego. I trochę żal, że autor – równie...